— W Warszawie jest zakaz jeżdżenia traktorami. Policja będzie przestrzegać prawa. Zabroniono blokady dwóch ulic – Wału Miedzeszyńskiego i Traktu Lubelskiego. Organizatorzy odwołali się do sądu i przegrali — powiedział szef MSWiA Marcin Kierwiński na antenie Radia ZET.
-Prawo będzie przestrzegane. Traktory nie będą jeździć po centrum miasta, bo jest zakaz. Jestem przekonany, że rolnicy zdają sobie sprawę, że od formy tego protestu zależy akceptacja ze strony opinii publicznej. Dziś Polacy akceptują protest, bo wiedzą, że rolnicy walczą o swoje być albo nie być, ale protesty odbywają się w sposób pokojowy — dodał szef MSWiA. Jak stwierdził, "to, co dzieje się, jeśli chodzi o otworzenie rynku UE na zboże ze Wschodu, jest czymś, co wymknęło się spod kontroli. Mamy winnego w tej sprawie – cały ten pasztet zgotował nam pan Janusz Wojciechowski z PiS. - przekonywał minister.
Kolejny protest w Warszawie rolnicy zapowiedzieli już 29 lutego, tuż po tym, gdy w "Centrum Dialog" w stolicy – spotkali się z premierem Donaldem Tuskiem.
Rolnicy domagają się m.in. zatrzymania niekontrolowanego napływu produktów rolnych z Ukrainy oraz likwidacji unijnych zapisów Zielonego Ładu.
Wówczas – część protestujących nie została wpuszczona na rozmowy, dlatego część rolników z NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” - opuściła salę. Związkowcy mieli domagać się, by w spotkaniu uczestniczyło więcej organizatorów rolniczych blokad. — - Pan minister Kołodziejczak powiedział, że jak mi się nie podoba, to mogę opuścić spotkanie — opisał w rozmowie z dziennikarzami przewodniczący związku Tomasz Obszański.
Po zakończonym spotkaniu z rolnikami w zeszłym tygodniu – premier Donald Tusk przedstawił jasne stanowisko:
— Chcę powiedzieć to stanowczo: wszyscy uwierzyliśmy wreszcie, że jesteśmy po jednej stronie. Chcemy pomagać Ukrainie, tak jak mówiłem na spotkaniu, przejścia graniczne muszą być otwarte dla pomocy humanitarnej. Wszyscy się z tym zgodzili — stwierdził Donald Tusk. — To nie może być kosztem polskiego rolnika. Tu chodzi o ich życie.
Premier Donald Tusk podkreślał wówczas, że polscy rolnicy nie mogą być ofiarami wojny w Ukrainie.
— Interesy ukraińskich agroholdingów nie mogą być ważniejsze od interesów Europy i naszych rolników. To nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem Ukrainy. Rozumiem, że rząd ukraiński chce chronić swoje firmy, ale my musimy także chronić swoich. Trzeba pomagać Ukrainie, w każdym aspekcie, ale ofiarami tej wojny nie mogą być polscy rolnicy. Nie zgodzę się na to — zaznaczył szef polskiego rządu.
Według zapowiedzi organizatorów, 6 marca w Warszawie ma protestować nawet do stu tysięcy osób.