„Super Express”: - O jak dużej recesji myślał Pan, gdy mówił, że grozi nam kryzys, jeśli „zawieszenie gospodarki” potrwa 2-3 miesiące?
Tadeusz Kościński: - Każdy miesiąc zamknięcia gospodarki może dla nas oznaczać spadek dynamiki wzrostu PKB nawet o dwa punkty procentowe. Łatwo więc policzyć, że zawieszenie gospodarki na 2-3 miesiące zmniejszyłoby polskie PKB w relacji do pierwotnie zakładanego scenariusza wzrostu gospodarczego na poziomie 3,7 proc. Rząd robi jednak wszystko, by negatywne skutki koronawirusa były jak najmniej odczuwalne. Tarcza Antykryzysowa to setki rozwiązań chroniących naszych przedsiębiorców, miejsca pracy i naszą gospodarkę.
Załóżmy, że z obecnej sytuacji nie uda się wyjść w ciągu miesiąca. Jak to uderzy finansowo Polaków?
Im dłużej gospodarka pozostaje w zamknięciu, tym potencjalnie wyższe straty dla nas wszystkich. Dla firm, pracowników i dla budżetu. Dlatego chcemy jak najszybciej rozpocząć proces „odmrażania”. Wdrożenie kolejnych etapów będzie jednak zależeć od przebiegu epidemii. Musimy mieć w świadomości, iż obecny kryzys odbije się na stanie naszych portfeli. Szykujemy się na trudniejsze czasy choć widzimy prognozy np. Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który przewiduje, że recesja w Polsce będzie należeć do najpłytszych w Europie. Chcemy jednak być przygotowani na różne scenariusze.
Kiedy powinniśmy wrócić do pracy, aby nie powiększać długu Polski? Ile brakuje nam do bankructwa?
Nasze finanse publiczne są w dobrym stanie. Jako kraj jesteśmy w dobrej wyjściowej kondycji. Nie ma mowy o żadnym bankructwie! W ostatnich latach w Polsce nastąpił wyraźny spadek długu publicznego w relacji do PKB. W samym 2019 r. niemal o 3 pkt proc. Wszystko jednak zależy od sytuacji epidemiologicznej. Bądźmy szczerzy: obecny kryzys spowoduje wzrost długu. Jak mówił ostatnio premier, inwestycje publiczne to jednak jeden z najlepszych sposobów na rozruszanie gospodarki. Agencje ratingowe dobrze oceniają naszą politykę antykryzysową. Podtrzymują nasze ratingi. Nasz pakiet antykryzysowy jest tak skalibrowany, że nie zakłóci stabilności finansów państwa. Gdyby było inaczej, już teraz powinno dojść do silnego osłabienia złotego i wzrostu kosztów zaciągania długu, a tak nie jest.
Na jak długo wystarczy nam poduszka w budżecie?
Ta poduszka ma wielkość, która pozwala wciąż spać spokojnie pomimo kryzysu. Zarówno obywatelom jak i ministrowi finansów. Obecnie skupiamy się przede wszystkim na tym, aby w jakim największym stopniu przeciwdziałać negatywnym skutkom epidemii. W latach 2017-2019 relacje do PKB zarówno państwowego długu publicznego jak i długu instytucji rządowych i samorządowych obniżyły się odpowiednio o 8,1 pkt proc. i 8,3 pkt proc., do poziomów 43,8% i 46,0%. Dzięki prowadzonej w ostatnich latach polityce, która konsekwentnie obniżała dług publiczny w relacji do PKB, dziś mamy bufor bezpieczeństwa, pozwalający reagować na sytuację kryzysową bez obaw o osiągnięcie niebezpiecznych poziomów. Zwalczanie koronawirusa, przeciwdziałanie mu, wymaga uruchomienia dodatkowych środków budżetowych, utrzymania stabilności funkcjonowania państwa w czasie epidemii oraz odbudowy gospodarki. Mogę zapewnić, że poprzez działania podejmowane przez ministerstwo i rząd, jesteśmy w stanie zmierzyć się z tą sytuacją.
Jarosław Gowin zapowiadał, że gdybyśmy wprowadzili w Polsce stan wyjątkowy, to Polska stałaby się bankrutem.
Ciężko mi ocenić co pan Gowin miał konkretnie na myśli. Moja odpowiedź na tego typu wypowiedzi: weszliśmy w ten kryzys w bardzo dobrej sytuacji fiskalnej. Pamiętając o potencjalnych rozmiarach kryzysu stale powiększamy nasze zasoby finansowe, pożyczając pieniądze na rynku i jak na razie chętnych do kupowania polskich papierów skarbowych nie brakuje.
PiS obiecywało w kampanii obniżenie podatku VAT podwyższonego „tymczasowo” przez PO. Niestety do tego nie doszło…
Proszę nie zapominać, że już w listopadzie ubiegłego roku w ramach nowej matrycy obniżyliśmy VAT na e-booki. W tym również audiobooki z 23% do 5% oraz na e-prasę z 23% do 8% VAT. W lipcu zaczną obowiązywać kolejne obniżone stawki VAT. Np. produkty dla niemowląt i dzieci – żywność, smoczki, pieluszki, foteliki samochodowe obniżymy z 8% do 5% VAT. Niektóre rodzaje pieczywa i ciastek z 23% do 5% VAT. W związku ze stanem epidemii środki dezynfekujące nabrały charakteru „produktów pierwszej potrzeby”. Stawką 8% objęto zatem środki bakteriobójcze, grzybobójcze i wirusobójcze, które wykorzystywane są do ochrony zdrowia. Wprowadziliśmy do ustawy o VAT rozwiązanie, które pozwala na automatyczne obniżenie stawek VAT w sytuacji, w której czynniki makroekonomiczne będą na to pozwalały. Pamiętajmy, że VAT to główne źródło wpływów do budżetu. Wszelkie ruchy na stawkach VAT muszą być dokonywane rozważnie. Biorąc pod uwagę bardzo dobre wyniki gospodarcze sprzed epidemii, obniżenie stawki VAT w najbliższym czasie wydawało się realne.
Już nie jest?
Niestety obawiam się, że sytuacja może ulec zmianie na skutek pandemii i kryzysu gospodarczego.
Swego czasu mówił pan, że UE powinna myśleć o nowych dochodach z podatku cyfrowego i od transakcji finansowych. Rząd wycofał się z podatku cyfrowego. Jest szansa, aby do tego wrócić?
Polska aktywnie uczestniczy w pracach na forum UE i OECD w kwestii podatku cyfrowego. Tylko wspólnie wypracowane rozwiązanie będzie w tym przypadku skuteczne. Podatek ten powinien mieć wymiar globalny. Podkreślamy, że powinien być jednym z nowych źródeł unijnego budżetu na kolejną perspektywę finansową.
Są analizy pokazujące, że niemiecka gospodarka szybko się odbije. Pomoże to Polsce, skoro nasze gospodarki są tak ze sobą powiązane?
Rzeczywiście są powiązane i nasz powrót na ścieżkę wzrostu jest w jakimś stopniu zależny od niemieckiego odbicia. Jednak na takie przewidywania jest zdecydowanie za wcześnie. Dynamizm sytuacji z jaką mamy teraz do czynienia.
Jest pan drugim, polskim ministrem finansów urodzonym w Wielkiej Brytanii. Nie obawiał się pan porównań z panem Rostowskim? Znacie się panowie z Londynu?
Nikt nie ma wpływu na to gdzie się urodził. Ministra Rostowskiego i mnie łączy tylko Londyn i funkcja ministra. To wszystko. Minister Rostowski miał inne zadania, a ja mam inne.
Obiło mi się o uszy, że utożsamiał się pan z „banksterami” spędzającymi luksusowo czas. Nie brakuje Panu tego? Minister zarabia mniej...
Określenie „bankster” to raczej nie komplement i nie utożsamiam się z nim. Utożsamiam się natomiast z osobami, które uczciwie i ciężko pracują. Przez 37 lat pracowałem w bankowości, w londyńskim City. Moi rodzice już nie żyją, więc odziedziczyłem również spadek. Mój majątek w jakimś sensie odzwierciedla to, gdzie mieszkałem i pracowałem. Nie robię z majątku żadnej tajemnicy. Wszystko opisałem w oświadczeniu. Obecnie na pewno nie pracuję już dla pieniędzy. Praca w Ministerstwie to służba dla dobra naszego kraju.
Jak spędza Pan wolny czas, jakieś pasje?
Dużo jeżdżę na rowerze, lubię żeglugę śródlądową. Do tego gotuję. Kuchnia azjatycka i polska to moje specjalności.
Rozmawiała Sandra Skibniewska