szczepienie dziecka

i

Autor: fotomontaż "SE"

Czy państwo powinno karać za nieszczepienie dzieci? Videoblog Tomasza Walczaka

2017-09-22 13:23

Kontrowersje wokół szczepionek towarzyszą im od 1796 r. - czyli od momentu, kiedy angielski lekarz Edward Jenner odkrył sposób na walkę z chorobami zakaźnymi. Choć to przełomowe odkrycie, być może jedno z najdonioślejszych w dziejach ludzkości, szybko znalazło sobie licznych i głośnych przeciwników. Oczywiście, można zrozumieć antyszczepionkowe histerie w XIX w., czy w początkach XX w. W końcu powszechna edukacja dopiero raczkowała, dostęp do wiedzy był ograniczony, więc wielu ulegało nagabywaniom różnych szarlatanów, prowadząc krucjaty przeciwko postępowi naukowemu i społecznemu.

Tomasz Walczak VIDEOBLOG: Moda na nieszczepienie dziecka. Czy państwo powinno karać rodziców?

Kontrowersje wokół szczepionek towarzyszą im od 1796 r. - czyli od momentu, kiedy angielski lekarz Edward Jenner odkrył sposób na walkę z chorobami zakaźnymi. Choć to przełomowe odkrycie, być może jedno z najdonioślejszych w dziejach ludzkości, szybko znalazło sobie licznych i głośnych przeciwników. Oczywiście, można zrozumieć antyszczepionkowe histerie w XIX w., czy w początkach XX w. W końcu powszechna edukacja dopiero raczkowała, dostęp do wiedzy był ograniczony, więc wielu ulegało nagabywaniom różnych szarlatanów, prowadząc krucjaty przeciwko postępowi naukowemu i społecznemu.

Tym bardziej dziwi więc nakręcająca się histeria antyszczepionkowa w ostatnich kilkunastu latach. Wydawałoby się, że w XXI w. udało się wydobyć mroków niewiedzy całe społeczeństwa i zwalczyć w końcu obskurantyzm, kwestionujący wiedzę naukową. Wystarczyło jednak, że w 1998 r. niejaki Andrew Wakefield opublikował w prestiżowym czasopiśmie medycznym „Lancet” pracę, która dowodziła związku między kombinowaną szczepionką przeciw odrze, śwince i różyczce a autyzmem u dzieci, by ruch antyszczepionkowy narodził się na nowo. Tym bardziej, że w sprawę włączyli się celebryci pokroju Jima Careya, którzy swoją popularność wykorzystali do

Na nic zdało się to, że ustalenia Wakefielda wielokrotnie zostały obalone przez niezależne od siebie ośrodki badawcze, a „Lancet” wycofał jego artykuł. Nie pomogło także to, że Wakefieldowi udowodniono fałszowanie wyników badań, nieetyczne traktowanie pacjentów, a nawet działanie na zlecenie prawników szykujących pozew przeciwko producentowi szczepionek. Wakefield stracił prawo wykonywania zawodu lekarza w Wielkiej Brytanii, ale bzdury, które szerzył zaczęły już żyć własnym życiem.

Idiotyczna moda na nieszczepienie dzieci dotarła także do Polski. Przypomina o tym przypadkiem z Białogardu, gdzie rodzice zabrali noworodka ze szpitala, bo nie zgadzali się na standardowe zabiegi medyczne. Przerażają statystyki. Widać bowiem lawinowy wzrost odmowy szczepień dzieci. O ile jeszcze w 2009 roku takich przypadków było jedynie 3 tys., to już w 2016 roku było ich ponad 23 tys. Wskaźnik wyszczepialności jest w Polsce nadal bardzo wysoki, ale niebezpieczny trend jest widoczny.

Programy powszechnych szczepień pozwoliły wyeliminować lub drastycznie ograniczyć występowanie wielu groźnych chorób. W 1980 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznała niezwykle niebezpieczną ospę prawdziwą za chorobę zupełnie wyeliminowaną. Dzięki powszechnym szczepieniom przeciwko polio WHO mogła uznać Amerykę Północną i Europę za wolną od tej choroby. Według przewidywań tej organizacji do 2018 polio powinna zostać zupełnie wyeliminowana. Szczepionki nie są więc żadnym wynalazkiem szatana, ale skutecznym narzędziem do walki o życie i zdrowie ludzi. Jednym z tych, który sprawił, że średnia długość życia na świecie znacząco się wydłużyła.

Stąd zadziwia, że osoby takie jak Reni Jusis czy Beata Pawlikowska potrafią publicznie nawoływać do nieszczepienia, a popularny prawicowy publicysta i podróżnik Wojciech Cejrowski popierał protesty antyszczepionkowców. Nie brakuje też ludzi, którzy nie tylko nie szczepią swoich dzieci, ale celowo wystawiają je na działanie chorób zakaźnych, by te „naturalnie” się na nie uodporniły. Moda jak zwykle przyszła ze Stanów Zjednoczonych, gdzie niezwykle popularne były „odra parties”, na których antyszczepionowcy pozwalali zarazić się swoich dzieciom. To sprawiło, że odra, która została uznana w USA za wyeliminowaną wróciła w postaci epidemii.

A przecież nieszczepienie dzieci szkodzi nie tylko im – szkodzi także społeczeństwu. Spadek wskaźnika wyszczepień doprowadzi w końcu do powrotu groźnych chorób zakaźnych w postaci epidemii. Szkodzi to także tej nielicznej grupie ludzi, która z różnych względów medycznych nie może być zaszczepiona, a dla której gwarancją na to, że nie zachorują było zaszczepienie prawie całej populacji. Dlatego, jeśli ktoś odmawia szczepienia swoich dzieci, powinien być surowo karany przez państwo, bo działa nie tylko przeciw swojemu dziecku, ale także przeciwko całemu społeczeństwu. Kary pieniężne powinny być dotkliwe (obecnie nie są), ograniczanie praw rodzicielskich częściej stosowane, a nieszczepione dzieci nie powinny być przyjmowane do publicznych żłobków, przedszkoli i szkół. Jak nie można prośbą, to ze obskurantyzmem antyszczepionkowców trzeba radzić sobie groźbą. Nie mówimy tu bowiem o opinii tych ludzi na ten, czy inny temat. Mówimy o twardej wiedzy naukowej, która dowodzi, że powszechne programy szczepień to nie żadna faszystowska opresja ze strony państwa, ale skuteczne dbanie o zdrowie i życie obywateli.

Pamiętam, że przy ostatniej epidemii odry w USA, wywołanej przez antyszczepionkowców, w magazynie „New Yorker” pojawił się rysunek, na którym chore na odrę dziecko ogląda lekarz w towarzystwie jego rodziców. Doktor stwierdza: „Wiecie państwo, jakby połączyć te kropki, to tu jest napisane, że moi rodzice to idioci”.

ZOBACZ: Doda przesadziła? Jej biust zasłaniał cienki pasek

PRZECZYTAJ: Skradziono NAGIE zdjęcia Anny Muchy

POLECAMY: Wojciechowska ucina plotki: Nie jestem lesbijką