Nie milkną echa sporu pomiędzy przedstawicielami Zjednoczonej Prawicy. Do Sejmu IX kadencji trafił pierwszy projekt i już mamy pierwszy poważny zgrzyt w koalicji rządzącej. W projekcie budżetu na 2020 rok zaplanowano zniesienie ograniczenia rocznej podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe (30-krotność prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce). To dałoby – zgodnie z wyliczeniami rządu - dodatkowe wpływy do budżetu w wysokości 7 mld złotych. Z projektu zgłoszonego przez PiS wynika, że wszyscy pracownicy zapłaciliby składki ZUS uzależnione od przychodu. Ale plan zniesienia limitu zarobków po przekroczeniu którego składki najbogatszych nie rosną wywołał sporo kontrowersji w szeregach posłów największego ugrupowania w Sejmie.
Stanowczo zaprotestował wicepremier Jarosław Gowin. Jego ugrupowanie, które ma w Sejmie 18 posłów zapowiedziało, że nie poprze kolegów ze Zjednoczonej Prawicy. A bez tych głosów koalicja rządząca nie miałaby większości. Zdaniem wicepremiera zmiany spowodują emigrację wielu młodych specjalistów np. specjalistów branży IT za granicę. Kolejna kwestia to bardzo wysokie emerytury sięgające kilkudziesięciu tysięcy złotych, które za kilkanaście lat musiałby wypłacać Zakład Ubezpieczeń Społecznych. To zdaniem wicepremiera Gowina całkowicie zrujnowałoby system emerytalny. Swój spzreciw przeciwko planowanym zmianom wyraziły także inne kluby: Koalicji Obywatelskiej i PSL-Koalicji Polskiej. - Będziemy bronić przedsiębiorców i klasy średniej – zapowiadali posłowie tych ugrupowań.
Zgrzyt pomiędzy rządzącymi odbił się szerokim echem i dotarł do Pałacu Prezydenckiego. - Prezydent Andrzej Duda stwierdził, ze jest bardzo nieprzychylny likwidacji 30-krotności składek na ZUS i ma nadzieję, że rozwiązanie nie trafi na jego biurko – powiedział rzecznik prezydenta Błażej Spychalski w rozmowie z PAP. Prezydent co prawda nie może zawetować ustawy budżetowej, ale może przed jej podpisaniem skierować wniosek do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie jej zgodności z ustawą zasadniczą. Trybunał musiałby orzec w tej sprawie nie później niż w ciągu dwóch miesięcy od dnia złożenia wniosku. W Sejmie zapanowała sytuacja patowa.
Jarosław Gowin podtrzymał swoje stanowisko i potwierdził, że jego partia nie zagłosuje za likwidacją 30-krotności. A po rozmowie z przedstawicielami PiS i Solidarnej Polski wicepremier zaznaczył, że jest dobrej myśli. - Myślę, że ten temat zostanie zdjęty z agendy – powiedział w programie Tłit wp.pl.
Posłowie PiS mogą jeszcze otrzymać poparcie od Lewicy, która zawsze stara się głosować za rozwiązaniami zmniejszającymi nierówności społeczne. Czy Lewica pomoże PiS-owi? Ugrupowanie to jeszcze nie podjęło decyzji, konsultuje się w tejk kwestii z ekspertami. Swoją decyzję ogłosi w poniedziałek. Takie rozwiązanie mogłoby jednak oznaczać jeszcze większe zgrzyty lub nawet rozłam w rządzie.
Po zdecydowanym wecie Gowina, rząd szuka rozwiązania. - Może przekonamy Porozumienie, a jeśli nie, zobaczymy, czy znajdzie się inna większość – mówił w piątek rzecznik rządu Piotr Müller.