Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Czy człowiek zacznie się dla nich liczyć? - Przemysław Harczuk o politycznym wrzasku

2019-09-09 8:39

Niedawno oglądałem jeden z programów telewizyjnych – jaki i w której stacji nie napiszę, bo nie o reklamowanie kogokolwiek tu chodzi. Przez ponad godzinę bardzo długiej audycji trwała w niej wręcz jatka pomiędzy zwolennikami rządu, premiera Morawieckiego, Zbigniewa Ziobro z jednej i przedstawicielami radykalnej opozycji z drugiej strony. Argumenty ad personam, brak jakichkolwiek konkretów, wzajemne oskarżenia od najgorszych, nieustanny wrzask, od którego aż bolały uszy. Pod koniec programu, po jakiejś godzinie wrzasku nastąpiła część społeczna – wystąpienie człowieka, który został de facto zniszczony przez sądy III RP. Jego gehenna trwa blisko dwie dekady. I, rzecz charakterystyczna – głupawe teksty polityków i sympatyków rozmaitych partii ustały.

Im dłużej słuchaliśmy opowieści, tym większa panowała w studiu cisza. W zasadzie można było odnieść wrażenie, że ogląda się dwa różne programy. Może nawet na dwóch różnych kanałach. To skłania do refleksji.

Po pierwsze smutnych – w pierwszej części uczestnicy programu robili sobie medialne show, krzycząc, wrzeszcząc, przekrzykując się nawzajem. Starając się zabłysnąć rozmaitymi bon motami. Jednak gdyby to streścić i przeanalizować, to okazałoby się, że w gruncie rzeczy nie powiedzieli NIC konkretnego. Krótka historia opisująca realny ludzki dramat na tle ostrej kłótni wybrzmiała jeszcze mocniej. I tu jest rzeczą charakterystyczną cisza, jaka zapanowała w telewizyjnym studiu.

Oczywiście ktoś złośliwy może powiedzieć, że cisza ta jest pokłosiem tego, że wcześniej elokwentni uczestnicy dyskusji w sprawie trudnej nie maja nic do powiedzenia. Ale przyznać trzeba jedno – wszyscy uczestnicy programu, i zwolennicy rządu i jego zagorzali przeciwnicy, słuchali. I to daje pewną, niewielką, ale jednak nadzieję. Na to, że być może dla polskich polityków i wspierających ich chmar pochlebców oprócz wygranej, podpisów, głosów, dokopania przeciwnikowi, zacznie się liczyć CZŁOWIEK.

W czasie, gdy z plakatów, billboardów, ulotek i reklam w internecie spoglądają na nas uśmiechnięte twarze polityków chcących od nas wydębić swoje głosy, pamiętajmy, że to oni mają być dla nas i nam służyć, nie odwrotnie. I niezależnie od tego, na jaką partię chcemy zagłosować, warto prześledzić pracę poszczególnych kandydatów. Nie ich aktywność medialną, czy twitterową, ale realną pracę dla obywateli, interwencje, to, w jaki sposób odnosili się do ludzi.

Nasi Partnerzy polecają