Te kilkadziesiąt przypadków, która wzbudziły alarm w tak dużej liczbie państw, to niezauważalny statystycznie odsetek zaszczepionych AstraZeneką. Do tej pory szczepionkę tej firmy przyjęło w krajach Unii Europejskiej i w Wielkiej Brytanii blisko 17 mln osób. Występowanie zakrzepicy u tak drobnej liczby tak wielu zaszczepionych nie powinno być powodem, by wstrzymywać szczepienia AstraZeneką.
Europejska Agencja Leków i Światowa Organizacja Zdrowia podkreślają od wielu dni, że nie ma żadnych dowodów na to, że zakrzepica jest wynikiem przyjęcia szczepionki. Współwystępowanie nie oznacza korelacji. Naukowcy dodają, że nadal liczba przypadków zakrzepicy wśród zaszczepionych jest znacząco mniejsza niż w ogóle populacji. Co jednak najważniejsze, naukowcy wskazują, że korzyści z przyjęcia szczepionki AstraZeneca znacząco przewyższą ryzyka z nim związane.
AstraZeneca to nadal niezwykle skuteczna szczepionka, która nie tylko zdecydowaną większość zaszczepionych chroni przed zakażeniem, ale też pozwala uniknąć ciężkiego przebiegu koronawirusa, hospitalizacji i śmierci z jego powodu. Nie ma więc najmniejszego powodu, żeby jej nie stosować lub migać się od jej przyjęcia. Ryzyko jest po prostu zbyt duże, żeby pozwolić sobie na luksus odmowy szczepienia.
Tym bardziej, że w Polsce szaleje niezwykle groźna tzw. brytyjska mutacja koronawirusa, która odpowiada w naszym kraju za dramatyczny wzrost zakażeń, niebezpiecznych powikłań i zgonów. AstraZeneca, jak wskazują brytyjskie badania, chroni przed tą mutacją, więc każdy, kto ma taką możliwość, dla własnego dobra powinien przyjąć tę szczepionkę. Niestety, histeria, której wiele rządów w Europie uległo, będzie miała ten efekt, że zbyt wiele osób odmówi jej przyjęcia, co będzie zagrażało ich własnemu zdrowiu i życiu, a także zdrowiu publicznemu. Politycy, zanim zaczną panikować, powinni jednak poczekać na dowody, a nie dmuchać na zimne. W tym wypadku oznacza to bowiem zagrożenie dla w miarę szybkiego wyjścia z pandemii.