„Super Express”: Naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego zapowiadają czwartą falę koronawirusa. Ich zdaniem wzrost zakażeń ma nastąpić w najbliższym okresie. Ledwo doszło do poluzowania gospodarczego i Polacy mogli odetchnąć a już naukowcy wieszczą kolejną falę. Rzeczywiście mamy się czego obawiać?
dr Radosław Czosnowski: Generalnie tego typu prognozy należy traktować z dystansem.
Dlaczego?
Dlatego, że podobne prognozy pojawiają się dość często, w zależności od zapotrzebowania i sytuacji.
Co chce pan przez to powiedzieć?
Podam przykład. Kiedy pojawiły się szczepionki wiele mówiono o tym, aby się szczepić. Potem gdy ich zabrakło, temat został nieco wyciszony.
Jaki z tego wniosek?
Podobnie jest z falami. Narracja zależy od potrzeby chwili.
Chce pan powiedzieć, że ilość fal zależy od narracji a nie rozwoju wirusa i naszego podejścia do walki z jego skutkami?
Chcę powiedzieć, że niepotrzebne nakręcanie stresu powoduje strach wśród pacjentów. Proszę zwrócić uwagę ilu pacjentów boi się udać w obecnym okresie do lekarza. W obawie przed tym co się dzieje nie podają się leczeniu. Być może gdyby rządzący poddali się refleksji, nie byłoby takiego problemu lub byłby mniejszy. Przy tej okazji warto dodać, że system opieki zdrowotnej jest w fatalnej kondycji. I nie jest to informacja, która jest tajemnicą. Mówi się o tym wiele. System, który padł jest ogromnym problemem. W zasadzie system był niewydolny przed epidemią, która uwypukliła bieżące problemy. Wracając jednak do czwartej fali. Im więcej będziemy słuchać o tym, że zbliżają się kolejne złowieszcze fale, tym gorzej dla naszego systemu nerwowego. Proszę zwrócić uwagę jak dużo ostatnio mówi się o Indiach w kontekście ogromnej ilości zakażeń zgonów. Mało kto rozpatruje tę kwestie pod kątem liczb, ich proporcji i faktycznej sytuacji (w Indiach jest 36 razy więcej mieszkańców jak w Polsce, więc ćwierć miliona zmarłych tam odpowiada niespełna 6,5 tysiąca w Polsce. Tymczasem ilość zmarłych z powodu covida w Polsce jest wielokrotnie wyższa). Jednak temat wzbudza strach co prowadzi do paniki, która wielu się udzieli.
Naukowcy, o których zaczęliśmy naszą rozmowę uważają, że to właśnie powrót uczniów do szkół może spowodować wzrost liczby nowych zakażeń. Niektórzy jednak twierdzą, że eksperci i rządzący zawsze zakładają z góry, iż jakaś grupa społeczna może doprowadzić do przykrych konsekwencji w kontekście rozwoju wirusa. Skąd takie założenia?
Zacznijmy od tego, że skutki nauczania zdalnego są opłakane. Nie sposób prowadzić nauczania w takim trybie przez kolejne miesiące. Jednak powtórzę raz jeszcze: nie wiemy co się wydarzy i nie powinniśmy snuć fatalistycznych wizji. Rządzący, których sytuacja ewidentnie przerasta, za wczasuj szukają winnego.
Może przyjęcie i uzyskanie odporności przez większość społeczeństwa spowoduje, że do czwartej fali nie dojdzie?
Trudno wyrokować. Na razie poruszamy się w temacie jak dziecko we mgle. Przy każdych działaniach medycznych trzeba wyważyć zyski i straty. Zobaczymy co przyniesie przyszłość i jak na szczepionkę będą reagowały kolejne grupy. Natomiast dotychczasowe działania rządzących raczej pogarszają sytuację w systemie ochrony zdrowia niż cokolwiek polepszają
Rozmawiała Sandra Skibniewska