Człowiek honoru będzie dalej sądzony

2009-10-30 2:00

Gen. Kiszczakowi, oskarżonemu o przyczynienie się do śmierci 9 górników z "Wujka", grozi do 10 lat.

Sąd nad Kiszczakiem - jeśli nie uznać go za jedną z większych porażek wymiaru sprawiedliwości III RP - to przynajmniej wyraz totalnej nieporadności. Sprawa ciągnie się już od... 1994 r. Dwa lata później szef PRL-owskiego MSW został nawet uniewinniony.

Z tego haniebnego wyroku polska Temida otrząsnęła się dopiero w 2004 r., skazując Kiszczaka na dwa lata więzienia (w zawieszeniu). Powód? Zawsze ten sam. Przyczynienie się do śmierci dziewięciu górników w kopalni "Wujek" i ciężkiego zranienia 25 w kopalni "Manifest Lipcowy" w grudniu 1981 r. Sąd uznał wówczas znaczenie tajnego szyfrogramu ZW-I-01486/81, w którym szef MSW "przekazał swoje uprawnienia w zakresie decyzji o użyciu broni palnej dowódcom oddziałów i pododdziałów MO". Przełomowy wyrok okazał się tylko świstkiem papieru. W lipcu 2008 r. Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył sprawę, uznając, że czyn Kiszczaka był nieumyślny, i jako taki przedawnił się w 1986 r. Wczorajsze orzeczenie Sądu Apelacyjnego pozwala proces kontynuować.

Aby lepiej zrozumieć, o co Kiszczak jest oskarżony, przypomnijmy wydarzenia sprzed 28 lat. Po wprowadzeniu 13 grudnia 1981 r. stanu wojennego zastrajkowała większość zakładów na Śląsku. W Kopalni Węgla Kamiennego "Manifest Lipcowy" (dziś "Zofiówka") w Jastrzębiu strajk poparła prawie cała załoga - 6 tys. osób. 15 grudnia rano kopalnię otoczyły skoty i czołgi. Rannych zostało 25 górników. Prokuratura Garnizonowa w Gliwicach umorzyła śledztwo, uznając m.in., że niektóre rany postrzałowe nie pochodziły od... postrzałów.

Jeszcze większa tragedia spotkała górników KWK "Wujek" w Katowicach. Tu też zakład został okrążony przez czołgi i wozy pancerne. 16 grudnia, po godz. 10 na teren "Wujka", po staranowaniu muru, wjechał czołg, a za nim wkroczył oddział ZOMO. Od jego kul wielu górników zostało rannych, dziewięciu zginęło.

   "Kilof, łańcuch ściska nasza dłoń
    Wózków szereg
    bieg czołgów wstrzymuje
    Już milicja repetuje broń
    Idą, idą pancry na Wujek"
                   autor Maciej Bieniasz

W styczniu 1982 r. śledztwo umorzono, gdyż napastnicy mieli użyć broni w obronie własnej (tak twierdzą do dziś zomowcy i Kiszczak). Przywódcy strajku zostali skazani - tak jak w "Manifeście Lipcowym" - na kary kilkuletniego więzienia, wielu zwolniono z pracy i zmuszono do emigracji. Zbigniew Szafraniec - jeden z górników postrzelonych podczas pacyfikacji, zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Do końca PRL władze zakazały oddawania czci zabitym.

W wolnej Polsce Kiszczak uniknął dotąd sprawiedliwości, skazano natomiast - na symboliczne kary kilku lat więzienia - członków Plutonu Specjalnego i ich dowódcę - Romualda Cieślaka. Początkowo Kiszczak był sądzony razem z zomowcami, ale w 1993 r. jego sprawę wyłączono do odrębnego postępowania - już wówczas utrzymywał, że jest cięż- ko chory. Na salonach stale się jednak pojawiał. Duży wpływ na to miała atmosfera polityczno-towarzyska. Kilka lat temu tak zachwycał się nim Adam Michnik: "Grał swoją rolę najuczciwiej, jak to było możliwe. Ja nie znam drugiego takiego szefa bezpieki", nazywając go człowiekiem honoru (tak samo zresztą jak Jaruzelskiego) i zapowiedział, że będzie go bronił "do końca życia", a na dodatek "jak niepodległości".

Tadeusz Płużański
Szef działu Opinie