Zgodnie z protokołem osobą, na którą czekają wszyscy zgromadzeni, jest głowa państwa. Prezes PiS najwyraźniej nie wziął sobie do serca tych zasad i kazał prezydentowi na siebie czekać. Ponadto zajął miejsce w pierwszym rzędzie, a dopiero za nim zasiedli wyżsi rangą urzędnicy, w tym premier i marszałek Senatu.
Były premier, powstaniec warszawski, obrońca opozycjonistów z czasów PRL – tak zapamiętamy Jana Olszewskiego. Jego pogrzeb rozpoczął się uroczystą mszą, a następnie w kondukcie żałobnym ciało zostało odprowadzone przed pomnik Powstania Warszawskiego. Później kondukt ruszył w kierunku Powązek Wojskowych. Tam, w Alei Zasłużonych, trumna z ciałem Olszewskiego została złożona do grobu.
- Dziś dla wszystkich jesteś wzorem patrioty, człowieka uczciwego i pełnego poświęcenia – mówił w trakcie uroczystości pogrzebowej Antoni Macierewicz (71 l.).
Na pogrzebie pojawili się m.in. prezydent Andrzej Duda (47 l.), premier Mateusz Morawiecki (51 l.), marszałek Sejmu Marek Kuchciński (64 l.), Senatu Stanisław Karczewski (64 l.), a także ministrowie i parlamentarzyści. Równie długa jest jednak lista… nieobecnych. W ostatnim pożegnaniu Jana Olszewskiego nie wzięli udziału byli prezydenci Lech Wałęsa (76 l.), Aleksander Kwaśniewski (65 l.) i Bronisław Komorowski (67 l.). Zabrakło także Donalda Tuska (62 l.) czy Waldemara Pawlaka (60 l.), który objął tekę premiera po Olszewskim. - Nie rozumiem, dlaczego nie pojawili się na pogrzebie (...) są takie momenty, jak śmierć, kiedy powinny ginąć wszystkie wcześniejsze uprzedzenia czy spory – skomentował w TVP szef komitetu stałego Rady Ministrów, Jacek Sasin (50 l.).