22 września br. w Szpitalu Powiatowym w Pszczynie zmarła 30-latka, która była w 22. tygodniu ciąży. Tragedia, o której głośno zrobiło się podczas minionego weekendu, wywołała wielkie poruszenie. W poniedziałek (1 listopada) wieczorem pod Trybunałem Konstytucyjnym w Warszawie, a także w wieli innych miastach, odbyły się ciche protest pod hasłem „Ani jednej więcej”. Opozycja oraz organizacje kobiece zgodnie uznają, że ta śmierć to pokłosie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października ub.r. dotyczącego aborcji. Zakazał on przerywania ciąży w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.
Co prawda aborcja wciąż jest możliwa w sytuacji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety oraz, gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt, kazirodztwo). Niestety – jak utrzymują protestujący – wyrok TK spowodował tzw. efekt mrożący. Wielu lekarzy, by nie mieć kłopotów, woli nie zajmować się terminacją ciąży, nawet w sytuacji dopuszczonej przez prawo.
Szokujące słowa Marka Suskiego
Wydarzenie skomentował również polityk PiS Marek Suski, który we wtorek (2 listopada) był gościem porannej rozmowy w TVP1, który został zapytany czy ta tragedia jest skutkiem złego prawa czy błędu lekarzy? Jego odpowiedź może szokować. - Oczywiście nie znam sprawy, natomiast absolutnie to, że ludzie umierają, to jest biologia, zdarzają się rzeczywiście błędy lekarskie, zdarzają się po prostu osoby chore. I niestety wciąż czasem przy porodach kobiety umierają. To nie jest rzecz, która się nie zdarza, choć nikomu tego nie życzymy, ale z całą pewnością nie ma żadnego związku z jakąkolwiek decyzją Trybunału - powiedział poseł partii rządzącej.
Kumple Suskiego zarabiają krocie jako europosłowie, a on mówi "brukselski okupant". ZOBACZ GALERIĘ PONIŻEJ.
Gdy sprawa stała się głośna, pełnomocniczka rodziny wydała oświadczenie. - Przy przyjęciu stwierdzono bezwodzie i potwierdzono zdiagnozowane wcześniej wady wrodzone płodu. W toku hospitalizacji płód obumarł. Po niespełna 24 godzinach pobytu w szpitalu zmarła także pacjentka. Przyczyną śmierci był wstrząs septyczny. Zmarła pozostawiła męża i córkę – czytamy w komunikacie, który w poniedziałek (1 listopada) opublikowała radca Jolanta Budzowska
Według prawniczki, pacjentka w trakcie pobytu w szpitalu w wiadomościach wysyłanych do członków rodziny i przyjaciół relacjonowała, że „zgodnie z informacjami przekazywanymi jej przez lekarzy, przyjęli oni postawę wyczekującą, powstrzymując się od opróżnienia jamy macicy do czasu obumarcia płodu, co wiązała z obowiązującymi przepisami ograniczającymi możliwość legalnej aborcji” – zrelacjonowano.
Dodano, że obecnie na skutek zawiadomienia rodziny o możliwości popełnienia przestępstwa tzw. błędu medycznego, sprawą zajmuje się Prokuratura Regionalna w Katowicach, a ocena prawidłowości udzielonych zmarłej świadczeń leczniczych zostanie dokonana przez odpowiednie organy. Zastrzeżono ponadto, że z uwagi na dobro śledztwa rodzina nie będzie podawać dalszych szczegółów na temat sprawy i prosi o uszanowanie jej prywatności i stanu żałoby.