Według Brejzy "statystyka pokazuje, że takie przypadki będą miały miejsce". - To jest niebywałe. W środku Europy, w Unii Europejskiej, państwo PiS wprowadza metody sadystyczne rodem z niektórych państw afrykańskich - mówi.
Kamila Biedrzycka: Sejm odrzucił senacką propozycję wydłużenia vacatio legis Polskiego Ładu, zmiany podatkowe wchodzą więc w życie od nowego roku.
Krzysztof Brejza: Księgowi i doradcy podatkowi mają urwanie głowy. Oni też sami nie wiedzą na czym stoją, skoro tak rewolucyjne zmiany zaczną obowiązywać już za niecałe dwa miesiące. To budzi powszechny niepokój, bo mamy przecież kryzys gospodarczy…
- ...jaki kryzys? Prezes NBP twierdzi, że mamy najlepszą sytuację gospodarczą od czasu rozbiorów.
- Gdybym siedział w mailach ministra Dworczyka i żył tą PR-owską bańką, pudrem, którym obsypują ten ropiejący wrzód, to być może nabrałbym się na jakieś nadwyżki w budżecie czy doskonałą sytuację gospodarczą. Ale ona jest tragiczna. Przedsiębiorcy starają się wyjść z kryzysu i jakoś przeżyć, walczą o każdy miesiąc przetrwania. Nie wiedzą co robić z kredytami, leasingami, z planami własnej działalności. I w tym momencie wrzuca im się jeszcze na plecy worek pełen ołowiu, pełen niepewności. Nikt nie wie co będzie od 1 stycznia. To nie jest tak, że to są zmiany korzystne dla ludzi ubogich i emerytów, a dociążające jedynie osoby przedsiębiorcze, które Jarosław Kaczyński nazywa „cwaniakami”. Strzał finansowy dostaną wszyscy. W gospodarce wszystko działa jak w jednym organizmie – wszyscy przedsiębiorcy będą musieli podnieść ceny i najmocniej odbije się to na portfelach tych, o których rzekomo tak bardzo zabiega PiS. Drożyzna wypchnie na granicę skrajnego ubóstwa kolejne kilkaset tysięcy osób.
- Państwo mieli okazję zatrzymać chociaż podwyżkę akcyzy na wyroby alkoholowe i tytoniowe. Ale posłowie opozycji nie pojawili się w Sejmie na głosowaniu. Powinno dojść do postępowań dyscyplinarnych w klubie poselskim Koalicji Obywatelskiej?
- Nie miałem okazji rozmawiać z kolegami posłami w tej sprawie, ja działam w Senacie. Wiem, że w tamtej sytuacji były problemy – jeden z kolegów leżał w szpitalu, jedna z koleżanek miała przygotowania do pogrzebu. To są sytuacje losowe, czasem tragiczne.
- Ale to pojedyncze przypadki, a nieobecnych było zdecydowanie więcej. Jak ludzie mają chcieć głosować na opozycję, jeśli po raz kolejny rozczarowuje w tak podstawowej sprawie?
- Dlatego wierzę w postępowanie dyscyplinarne. Wyjaśnienie tej sytuacji pozostawiam odpowiednim instytucjom w klubie.
- Twierdzi pan, że ma dowody na to, że w 2019 r., kiedy kierował pan sztabem wyborczym w kampanii parlamentarnej, był szpiegowany przez służby specjalne. Jakie to dowody?
- Byłem inwigilowany przez służby specjalne. Zarówno w czasie kiedy byłem szefem sztabu opozycji, jak i wtedy, gdy tworzyłem swój raport z prac komisji śledczej ds. Amber Gold. A wiedzę mam dzięki funkcjonariuszom telewizji rządowej, którzy ujawnili moje wiadomości, rozpędzając półtoramiesięczną nagonkę na mnie i na moich bliskich. Kiedy odtworzyłem stary telefon, okazało się, że publikowane przez nich wiadomości rzeczywiście się na nim znajdowały, ale pokręcili nadawców z odbiorcami. 12 z 17 SMS-ów zostało zmiksowanych, bo były wysyłane w różnym czasie do różnych osób. W ten sposób sfałszowaną korespondencją zaatakowano mnie i moich bliskich. W środku kampanii wyborczej. To był cios znaczny dla mnie, jako kandydata, ale atakowana była także Koalicja Obywatelska. I to bezprawne działanie miało, moim zdaniem, wpływ na wynik wyborów.
- Skąd pewność, że stoją za tym służby specjalne?
- Od funkcjonariusza telewizji, który powiedział, że ma to ze śledztwa, z jednej z delegatur CBA (…) nie ma legalnej prawnie możliwości wbicia się na telefon i uzyskania starych SMS-ów sprzed 6 lat. Ktoś włamał się na mój telefon, zhakował go (…) złożyłem pozew. Wierzę, że prokuratura poważnie podejdzie do tej sprawy i ją wyjaśni. Bo to nie jest „sprawa Brejzy”, tylko sprawa, która może dotyczyć innych działaczy. (…) To jest sprawa kryminalna, esbeckie metody.
- W szpitalu w Pszczynie zmarła 30-letnia, ciężarna kobieta z poważnymi wadami płodu. Lekarze, mimo odejścia wód płodowych, nie chcieli przeprowadzić aborcję, czekali na jego obumarcie. W tym czasie pacjentka dostała wstrząsu septycznego. Może warto wrócić do propozycji prezydenta ustawowo dopuszczającej aborcję ze względu na wady letalne płodu?
- To jest moment, w którym Jarosław Kaczyński, gdyby był osobą odpowiedzialną za swoje czyny, powinien podać się do dymisji i rozpisać przedterminowe wybory. Ostrzegaliśmy, kobiety na ulicach przestrzegały, że sytuacja narażania zdrowia i życia kobiety tylko po to, żeby doczekać obumarcia płodu, może się doczekać takich dramatów. To jest niebywałe. W środku Europy, w Unii Europejskiej, państwo PiS wprowadza metody sadystyczne rodem z niektórych państw afrykańskich. Statystyka pokazuje, że takie przypadki będą miały miejsce. Politycy PiS mają krew na rękach. To oni doprowadzili do tej tragedii.
Rozmawiała Kamila Biedrzycka