Późnym wieczorem w środę doszło do starcia demonstrantów z policją w okolicach Sejmu. Było legitymowanie i zatrzymania protestujących. Do protestujących wyszedł m.in. wicemarszałek, Włodzimierz Czarzasty z Lewicy. I wdał się w szamotaninę z policją. Jednak relacje obu stron są od siebie diametralnie różne.
- Mieliśmy do czynienia z napieraniem na policjanta, który się przewrócił i uderzył nogą o hak pojazdu i niestety doszło do bardzo poważnej kontuzji, która wyłącza policjanta na kilka tygodni, jak nie miesięcy, ze służby. Obecnie przebywa w szpitalu - przekonywał rzecznik Komendy Stołecznej Policji, insp. Sylwester Marczak.
Inaczej sprawę przedstawia Czarzasty. Twierdzi, że został przez policję brutalnie potraktowany i siłą zatrzymany.
- Zostałem zatrzymany przez policję, rzucony na maskę samochodu, przyduszony i uderzony w plecy. Jednym słowem, zostałem unieruchomiony siłą - twierdził Czarzasty w rozmowie z portalem Onet.
- Prawdą też jest to, że policjanci wiedzieli z kim to robią (…) To jest jakaś paranoja - dodał Czarzasty i zapowiedział, że "nie będzie skarżył policjanta", który go zatrzymał.
- Powinienem skarżyć Wąsika i Kamińskiego - powiedział Czarzasty.