"Super Express": - Słuchając wczoraj Andrzeja Dudy i Donalda Tuska, którzy spotkali się w Brukseli, by porozmawiać m.in. o problemach Polski z UE, można było odnieść wrażenie, że nie ma w naszym kraju wielkiej wojny o ocenę działań rządu PiS. Donald Tusk zachęcał, by chłodzić rozgrzane głowy i w Polsce, i Brukseli. Jak panu troska przewodniczącego Rady Europejskiej o wizerunek naszego kraju w Europie podobała?
Ryszard Czarnecki: - Była to próba ratowania reputacji Donalda Tuska.
- Donalda Tuska?
- Tak, ponieważ jego dotychczasowe wypowiedzi były raczej wypowiedziami rzecznika Unii Europejskiej, a nie polskiego polityka. Tusk, który być może chce wrócić do polskiej polityki, wie, że nie miałby na to szans, gdyby nadal był ambasadorem UE wobec Polski. A nie odwrotnie.
- Nie widzi pan dobrej woli ze strony Tuska, który swoimi wypowiedziami chciał zadbać przede wszystkim o reputację Polski?
- Jego dotychczasowe wypowiedzi, także w Parlamencie Europejskim, na spotkaniach z poszczególnymi frakcjami, były wypowiedziami zachęcającymi europosłów do atakowania Polski. Nie widzę więc żadnej dobrej woli. Widzę, że nadal chce podpuszczać, a oficjalnie będzie udawał troskę o kraj. Prezydent natomiast zrobił swoje. Była to ważna i potrzebna wizyta.
- Pana zdaniem oficjalne wypowiedzi Donalda Tuska jako szefa RE jednak nie zagrają na korzyść Polski w kontekście działań KE i dzisiejszej debaty na temat Polski w PE ?
- Każdy, kto się choć trochę zna na polityce zagranicznej, zna jego wypowiedzi na zamkniętych forach. Te wypowiedzi atakowały Polskę i napuszczały europosłów na nasz kraj. Donald Tusk zachowuje się jak dr Jekyll i pan Hyde. Dla każdego coś miłego. W dni parzyste oficjalnie mówi o Polsce dobrze, a w dni nieparzyste nieoficjalnie mówi źle.
- Lepiej, żeby oficjalnie mówił to samo, co w kuluarach?
- Wolałbym, żeby w ogóle nie mówił bzdur i nie szczuł na Polskę w czasie swoich spotkań w PE.
- Czy pana zdaniem wczorajsze słowa Donalda Tuska jakoś wpłyną na dzisiejszą debatę europarlamentarzystów?
- Donald Tusk nie ma większego autorytetu w PE. W dużym stopniu zmarnotrawił potencjał, który miał na początku. Dlatego nie sądzę, żeby jego wypowiedzi miały wpływ na dzisiejszą debatę.
- Mogą wpłynąć na polskich europarlamentarzystów z opozycji, którzy mogliby chcieć wykorzystać to forum do krytyki rządu?
- To się okaże. Jeśli coś wpłynie na europosłów PO, to będą to sondaże, które pokazują, że polscy wyborcy bardzo źle reagują na polityków krytykujących Polskę za granicą.
- Rafał Trzaskowski tłumaczył, że PO na pewno nie poprze porównań Polski z Rosją Putina. Jeśli jednak PE wskaże mankamenty waszej władzy, to być może się pod tym podpiszą. Co pan na to?
- To przykład hipokryzji. Każda bowiem rezolucja PE, nawet jeśli nie będzie w niej słów o zamachu stanu czy putinizacji Polski, będzie dobra, ponieważ uderzy w wizerunek naszego kraju. Jeśli PO chce przyłożyć do tego ręce, to chcę tylko powiedzieć: "Platformo, nie idź tą drogą, bo skończysz na śmietniku historii".
- Jako PiS nie macie sobie nic do zarzucenia? Nie ponosicie części odpowiedzialności za to, że w Brukseli tyle i tak źle się o Polsce mówi? Czy raczej wszystko zwalacie na knucia polityków PO?
- Fakty są takie, że politycy PO są we frakcji Europejskiej Partii Ludowej, która jako jedna z pierwszych mówiła na temat debaty wokół Polski w PE. Potem jeden z europarlamentarzystów PO tłumaczył, że nie mieli na to żadnego wpływu. Jeśli tak, to po co w niej są? Sondaże natomiast pokazują, że ankietowani doceniają naszą konsekwencję i uznają, że sprawy polskie trzeba rozstrzygać w Polsce.
- PE może zdecydować skierować sprawę Polski pod obrady Rady Europejskiej?
- Myślę, że PE będzie chciał to załatwić we własnym gronie. Możemy spodziewać się jakiejś rezolucji w tej sprawie. Nie wiem, czy już teraz. Może trochę później. Zobaczymy.
- Nie spodziewa się pan jakiegoś sierpowego w wizerunek Polski ze strony PE?
- Sama debata nie jest dobra. Zamiast pokazywać wzrost gospodarczy w Polsce, Parlament Europejski będzie się zajmował wydumanymi problemami. Na szczęście będzie pani premier Beata Szydło, która pokaże europarlamentarzystom, jak sprawy w Polsce mają się naprawdę.
Zobacz także: Gomułka: To groźne skutki obietnic PiS