Kamila Biedrzycka: Miało nie być porozumienia ws. budżetu, jest go bardzo blisko. Co tak naprawdę się wydarzyło?
Ryszard Czarnecki: Tego uczą podręczniki negocjacji, że najpierw obie strony zaczynają z takiego bardzo wysokiego tonu, stawiając często zaporowe warunki. Postawiła je prezydencja niemiecka i my też grożąc swoistą bronią atomową jaką niewątpliwie jest weto. Trzeba jednak pamiętać, że w przeszłości inne kraje – Francja, Belgia czy Niemcy tego weta używały. A teraz, kiedy szczyt unijny rusza, istnieje szansa, że Polska i Węgry, spotkają się z resztą. Przypomnę, że partia Orbana jest w tej samej frakcji co CDU-CSU, więc mogło dojść do jakichś rozmów z Angelą Merkel. Choć nie wykluczam, że będzie jeszcze dogrywka – kolejny szczyt jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. Ale mówię z ręką na sercu: szansa na porozumienie jest większa niż była jeszcze 2-3 dni temu.
- Był sens po raz kolejny odgrywać rolę takiego troublemakera Unii Europejskiej?
- Czasem warto być troublemakerem, kimś kto sprawia kłopoty… historia pokazuje, że te kraje, które twardo walczyły o swoje interesy – zwłaszcza finansowe – walczyły do końca, ryzykując czasem negocjacyjne perturbacje. Ale uzyskiwały swoje.
- Ale kraje, o których pan mówi stosowały weto, bo budżet był dla nich niekorzystny. Ten budżet jest dla Polski korzystny, co wielokrotnie podkreślał premier Morawiecki. Polska groziła więc wetem z zupełnie innej przyczyny…
- Ma pani rację, ale nie do końca. Rzeczywiście ten deal z lipca był dla nas mega korzystny, bo Polska jeżeli chodzi o środki unijne znalazła się na trzecim miejscu, za Włochami i Hiszpanią, ex-equo z Francją. Natomiast obawiamy się, że na zasadzie czyjegoś widzimisię Komisji Europejskiej czy – mówiąc otwartym tekstem – niektórych dużych państw, będą nam za pół roku, dwa lata czy pięć lat zabierać te środki, które nam się należą.
- Zgadza się pan z tezą Jarosława Gowina, który mówi: Unia albo Kreml?
- Nie ma takich rozważań w klasie politycznej. Polska była, jest i będzie w Unii i przez najbliższe osiem lat będzie cały czas na plusie – nasza składka członkowska będzie mniejsza niż to, co bierzemy. Później się to zmieni i wtedy na pewno wzrośnie liczba eurosceptyków. Ale dzisiaj w ogóle nie ma takiego tematu. Polska nie jest Norwegią, która śpi na ropie. W sensie geopolitycznym zacumowaliśmy w strukturach zachodnich i tam pozostaniemy.
- Wicepremier Gowin mówił także o braku zgody na weto i ekonomicznej nieświadomości współpracowników ministra Ziobry…
- Zawsze będę publicznie dobrze mówił o koalicjantach, nawet jeśli będzie mnie pani przypiekała na rożnie. Nie będę polemizował nawet z premierem Gowinem, który troszkę rozmiękczał nasze stanowisko negocjacyjne mówiąc to, co mówił (…)
- To dobrze, że Gowin rozmiękczał polskie stanowisko przed tym szczytem?
- Nie jestem tym zachwycony.
- Zaszczepi się pan na koronawirusa?
- Tak. To oczywiste. Niespecjalnie przepadam za szczepionkami, ale to kwestia zdrowego rozsądku.
- Co to znaczy, że pan nie przepada?
- Mężczyźni raczej nie lubią być kłuci… ale zaszczepię się.
SŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW TUTAJ