"Super Express": - Kto "wygrał" weekend? Kaczyński organizując kongres PiS czy Tusk wzywając go do debat?
Sławomir Sierakowski: - Tusk, chcąc zmobilizować swój elektorat, znowu buduje tożsamość formacji władzy uzasadnianej strachem przed PiS. W tym sensie zwycięzcą jest Kaczyński, skoro bez niego nie tylko PiS, ale także PO nie potrafi stanąć do walki. Kaczyński pytając Tuska o to, kim jest, znowu odmawia jednak komuś polskości. Łamie elementarne zasady solidarności między obywatelami państwa. Zarzucając antypolskość, sam szkodzi Polsce.
- Która formuła debaty jest lepsza - w cztery oczy między ministrami i ekspertami PiS czy spotkania ministrów w ośrodku programowym PiS?
- Obserwowaliśmy cyniczny spryt Tuska skontrowany przez cyniczną bezczelność Kaczyńskiego. Oczywiście żaden minister Tuska nie da się przepytywać jakiemuś pisowskiemu gremium. Kaczyński o tym świetnie wie i stara się wyszydzić przeciwnika. Ani debaty jeden na jeden, wykluczające innych, ani dziwaczne pomysły na upokarzające przesłuchania ministrów nie są dobre. Nie mają nic wspólnego z demokratyczną debatą publiczną. To cyniczny taniec dwóch partii, które czują się tak, jakby został im już tylko jeden krok do przejęcia polskiej polityki na własność.
- Podziela pan oburzenie polityków SLD czy PSL apelujących o rozszerzenie debat na inne partie?
- Debata powinna odbywać się w jak najszerszym gronie, ale w rozsądnych granicach. Dlaczego nie sześciu lub ośmiu sił politycznych? Rostowski czy Kopacz będą w nich występować przecież nie jako ministrowie, ale kandydaci na posłów. Równi z innymi w świetle wyborów. Nie może być tak, jakby sondaże spełniały rolę pierwszej tury wyborów i selekcjonowały siły polityczne do dyskusji. Już i tak zabetonowaną scenę Tusk chce jeszcze ograniczyć do dwóch partii? Bo nie umie inaczej wygrać? Liberał Tusk boi się rzeczywistej konkurencji w polityce. Boją się jej zresztą cztery główne partie. A kiedy przestraszą się Polacy, że ich wpływ na kształt parlamentu jest ograniczany do minimum? Zdemokratyzujmy system finansowania partii, a pojawi się rzeczywista konkurencja w polityce. Wtedy nie wystarczy już Tuskowi świecić na tle Kaczyńskiego.
Sławomir Sierakowski
Redaktor naczelny "Krytyki Politycznej"