Nie milknął echa afery madryckiej, a kolejne dni przynoszą nam wieści o nowych cudach. Właśnie okazało się, że Mariusz Kamiński miał, a może ma i nadal, dar bilokacji. Jak donosi fakt.pl, przystojny poseł wyjechał do Strasburga na delegację, by wziąć udział w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy 21 czerwca 2014 roku. Pojechał tam wraz z kolegami Adamem Rogackim i Adamem Hofmanem, czyli zgraną paczką. Panowie wyruszyli samochodem, za co z kasy Sejmu, czyli z kieszeni wszystkich podatników, poszło 8 tys. zł.
Mariusz Kamiński to człowiek cudowny: potrafi być w dwóch miejscach świata jednocześnie!
Niby nic nadzwyczajnego, ale jak zauważa tabloid, jednocześnie 22 czerwca Kamiński wykupił nocleg w jednym z hoteli i naszym polski, swojskim Bolesławcu. Tu również za pobyt zapłaciła kancelaria Sejmu. Wynika z tego, że jedne poseł Kamiński potrzebuje do spania dwóch hoteli i to w dwóch różnych miejscach globu! Czyli jak nic bilokacja!
Tabloid próbował skontaktować się z Mariuszem Kamińskim i wypytać go o cudowne właściwości, ale poseł nie odbierał telefonu. Pewnie się ulotnił albo zdematerializował. W końcu, co to dla niego, skoro potrafi być w dwóch miejscach na raz.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail