Sławomir Jastrzębowski: Coś takiego. Czarzasty za Karnowskimi

2011-03-12 3:00

Mało kto się tego spodziewał. Włodzimierz Czarzasty, jeden z najważniejszych specjalistów SLD od mediów, mówi dziś "Super Expressowi", że ceni sporo dziennikarzy określanych jako prawicowych lub konserwatywnych. Co więcej, dla wielu z nich widzi miejsce w publicznej telewizji. Bo to i warsztat mają dobry, i na siłę nie przekonują do swojego punktu widzenia. Do tego grona Czarzasty zaliczył między innymi Jacka Karnowskiego, byłego szefa "Wiadomości" zwolnionego z powodu politycznych zmian w telewizji...

Czarzasty i jego poglądy mogą się podobać albo nie. Jego radykalne sformułowania i oceny na pograniczu zadawania fizycznych ciosów mogą na równi zyskiwać poklask albo razić brutalnością, ale Czarzastemu nie można zarzucić, że na mediach się nie zna. Zna się i wielokrotnie udowodnił, że potrafi to wykorzystać na korzyść swojej formacji.

Przeczytaj koniecznie: Wraca dawne SLD: Czarzasty i Łapiński chcą do Sejmu

Interesujące jest jednak co innego. Jego deklarowane spojrzenie na TVP, która jest publiczna, a więc jakoś tam należy do nas wszystkich. Otóż Czarzasty uważa (jak najbardziej słusznie), że w publicznej telewizji wszystkie najważniejsze dziennikarskie i światopoglądowe punkty widzenia powinny być reprezentowane. Że nie powinno się rugować części dziennikarzy i ich programów z anten, bo to przynosi szkodę widzowi, ale także w widoczny sposób niszczy trwałość i ciągłość telewizji. Poza tym działa i utrwala się prosty mechanizm "my dzisiaj wyrzucimy ich, bo oni wyrzucą nas jak dostaną władzę".

Więc pod słowami Czarzastego o koniecznej równowadze w TVP (choćby względnej) podpisuj się obiema rękoma. Ale co z praktyką? Czy doczekamy się wcielenia tego w życie?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki