Hanna Lis i jej córki mają bardzo przyjacielskie relacje. Dziennikarka nie publikuje zazwyczaj ich zdjęć w sieci (chyba że jakieś wspominkowe z ich dzieciństwa, bądź wspólne z różnego rodzaju wyjazdów). Jakiś czas temu zarówno Julia, jak i Ania zdecydowały się wyemigrować z Polski i zamieszkać w Amsterdamie. Starsza córka tam studiuje, a młodsza robi karierę w modelingu. Jak dziennikarka radzi sobie w tej trudnej dla rodzica sytuacji? - Oczywiście, że tęsknota jest z obu stron, to normalne. Kiedy jeszcze były mniejsze, zastanawiałam się na temat tego syndromu pustego gniazda, gdy dzieci wyjeżdżają i ta matka zostaje sama. Nawet przez sekundę nie miałam tego syndromu, bo jesteśmy ze sobą na tyle blisko cały czas, że nie czułam, aby coś się zmieniło. Weszłyśmy na inny etap relacji (...) Jest ona bardziej przyjacielska, ale też o wiele bardziej partnerska - przyznała Lis.
Na szczęście technologia XXI wieku pozwala skracać dzielący je dystans. - Ostatnio byłyśmy razem przez tydzień w Grecji (...) One bardzo często przyjeżdżają do Polski, ja też do nich jeżdżę, poza tym jesteśmy codziennie na łączach, na szczęście dzisiaj mamy takie narzędzia komunikacji, że widujemy się czy słyszymy codziennie - mówiła.
Zobacz również: Wyszły na jaw tajne sekrety Kaczyńskiego. Z tego powodu je sam! Chodzi o mlaskanie!
Lis przyznała, że jest dumna z każdego sukcesu córek i ciszy się, że na swoje kariery dziewczyny pracują same, nie będąc w Holandii w żaden sposób uprzywilejowane. Jak przekonywała Lis, jej córki egzamin z samodzielności i dojrzałości zdały fantastycznie. - To mnie ogromnie cieszy, że mają to uczucie samostanowienia, które jest ważne dla każdego człowieka (...) Jestem bardzo szczęśliwa, że moje dziewczyny wchodzą w świat z przytupem, co nie wynika z tego, że są uprzywilejowane, bo nie są w żaden sposób. Gdyby były w Polsce to może mogłyby się gdzieś powołać na mamusię, czego nie znoszą (...) Tam są zdane same na siebie i zdają ten egzamin dzień po dniu fantastycznie, co daje mi poczucie spokoju i komfortu - stwierdziła.