Najnowszy wpis córka Donalda Tuska poświęciła dbaniu o urodę. Na samym początku zaczęła ostro, od tematu dziwnych zabiegów, mających na celu upiększyć kobiece lica. - Ryzyko i uroda to dwie zmienne, które od setek lat przenikały się nawzajem. W czasach wiktoriańskich kobiety by uzyskać idealną biel skóry, kąpały się w niszczącym czerwone krwinki arszeniku, który sprawiał, że cera była dosłownie przezroczysta. Stosowano też krople z wilczej jagody, aby uzyskać efekt rozszerzonych źrenic (ich długie stosowanie groziło ślepotą) – pisze Kasia. Potem przeszła do tematu chirurgii plastycznej. Operacje nazwała „desperacją”.
ZOBACZ TEŻ: Oszczędności u Kasi Tusk. "Księżniczka Europy" ma metody rodem z prowincji
- Podobnym wyrazem desperacji jest chyba operowanie piersi i nosa (czasem za jednym razem) bez medycznych wskazań, czy przeszczepianie tłuszczu z brzucha na twarz. Bardziej popularne zabiegi jak traktowanie laserem okolic bikini czy wstrzykiwanie toksyny botulinowej w czoło też w sumie nie brzmi najlepiej - stwierdziła szczerze. Sama Kasia zapewnia, że korzysta z bezpiecznych, naturalnych i ekologicznych „ulepszaczy” urody. Jej kosmetyczka obfituje w produkty bez zbędnej chemii i w opakowaniach biodegradowalnych.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj