Andrzej Szejna i jego motocyklowa pasja
Andrzej Szejna w rozmowie z "Super Expressem" zdradza, jak narodziła się jego pasja do motocykli. – Już w wieku 15 lat podkradałem ojcu WSK-ę, kiedy chodził do pracy. Jeździłem nią po lasach i po polach. Ta pasja została mi na całe życie – mówi nam poseł. Polityk podkreśla, że jeździł wieloma motocyklami, ale ten sprzęt to jego oczko w głowie.
Suzuki Intruder 1500 z 2005 r. to dla Andrzeja Szejny wyjątkowa maszyna i to nie tylko dlatego, że podobnych w Polsce jest zaledwie kilka. – Mam go od nowości. Ten motocykl kupiłem w roku narodzin mojego syna i chcę, żeby przejął go ode mnie. Nigdy go nie sprzedam – deklaruje.
Poseł wyznaje, że podróżowanie motocyklem pozwala mu zapomnieć o problemach dnia codziennego. – Kiedy wsiadam na motocykl, odpoczywam psychicznie, i to jest wspaniałe! W ogóle nie myślę wtedy o polityce, przechodzę w inny świat, na inny tryb – wyznaje. Andrzej Szejna motocyklem zwiedził m.in. zakątki Francji, Niemiec czy Hiszpanii. – Przejechałem na nim ok. 80 tys. km. Ten motocykl miałem również w Brukseli, kiedy byłem posłem do Parlamentu Europejskiego – opowiada nam polityk.
Poseł apeluje o bezpieczną jazdę
Andrzej Szejna apeluje do wszystkich motocyklistów o bezpieczną jazdę, zwłaszcza że sezon ruszył już na dobre. Zwraca się też do kierowców samochodów.
– Trzeba jeździć bezpiecznie, trzeba mieć oczy wokół głowy, trzeba uważać. Są różne sytuacje, ale myślę, że przede wszystkim trzeba edukować kierowców samochodów. Dla nas - motocyklistów kolizja, zderzenie może skończyć się tragicznie. Kierowcy samochodów mają pasy, poduszki powietrzne, my tego nie mamy. Apeluję do kierowców aut – motocykliści są wśród was i traktujcie ich z sympatią – przekonuje Szejna.