Tomasz Walczak

i

Autor: super express

A co ty zrobiłeś dla Polski?

2013-01-25 18:30

I stało się. Polski parlament znów pokazał, że nie nadąża za zmianami społeczno-obyczajowymi, które zachodzą w naszym kraju i głosami prawicowej opozycji przy wydatnym udziale koalicji rządowej odrzucił projekty ustaw wprowadzające mniej lub bardziej liberalne rozwiązania kwestii związków partnerskich. Pewnie powinienem się teraz bulwersować, ale szkoda strzępić język. Wynik głosowania można już było przewidzieć wcześniej. Ważniejsze jest dla mnie coś innego. To gorąca debata w Sejmie na rzeczonymi projektami.

Jak to u nas bywa, nad kwestiami światopoglądowymi nie potrafią nasi parlamentarzyści debatować. Merytoryczne argumenty zastępują emocje. A jak już się ktoś w tych emocjach zapędzi, to wystawia się na dużą śmieszność. Taka Krystyna Pawłowicz – pisowski bojownik o moralność i obyczajność, a przy okazji profesor prawa UW – już stała się bohaterką Internetu. Krążą po sieci zdjęcia pani posłanki z cytatem z jej sejmowego wystąpienia. „Społeczeństwo nie może fundować słodkiego życia nietrwałym, jałowym związkom osób, z których społeczeństwo nie ma żadnego pożytku” - krzyczała z mównicy i trzęsła się z oburzenia. Złośliwi internauci na rzeczonym zdjęciu przywołali pewien fakt z życia pani posłanki i cytat opatrzyli komentarzem: „Krystyna, l. 60, niezamężna, bezdzietna, poseł na Sejm”. Tyle od internautów.

Teraz ode mnie. Otóż, daleki jestem od potępiania pani poseł za jej życiowe wybory. Nie chciała małżeństwa i dzieci? Proszę bardzo. Mój liberalizm obyczajowy wybacza. Tyle tylko, że sprowadzając związki partnerskie do prokreacyjnych niemożliwości par homoseksualnych, posłanka Pawłowicz ginie od miecza, którym wojuje. Pozostając w duchu jej wypowiedzi ciśnie mi się bowiem kilka pytań na usta. A co pani, pani poseł, zrobiła dla zwiększenia dzietności w Polsce? Gdzie trójka dzieci, która pozwoli na zwiększenie liczby obywateli naszego kraju? A gdzie choćby dwójka, która zapewni wymianę pokoleń? No bo kto ma płacić na pani emeryturę? Kto będzie płacił na podatki, z których dostaje pani poselską pensję i uposażenie uniwersyteckie? Co pani, pani poseł, zrobiła dla Polski? Jeśli przyjmować pani logikę, niewiele, żeby nie powiedzieć nic.

Te same pytanie polecam zadać wszystkim tym, którzy problem w ułatwieniach prawnych dla par homoseksualnych sprowadzają do prokreacji. Przypomnę tylko, że osoby homoseksualne to ledwie niewielki procent społeczeństwa i jeśli z ich związków nie urodzą się dzieci, piramida pokoleń nam się nie zawali. Problemem jest natomiast to, że polskie państwo nie daje wystarczającego wsparcia dla tych, którzy dzieci mogą i chcą mieć. A tych jest przeważająca większość. Konserwatyści zamiast wylewać żółć na osoby pragnące, aby polskie prawo traktowało ich na równi z większością, niech się zastanowią, co państwo może zrobić, żeby urodzenie i wychowanie dziecka było w Polsce przyjemnością, a nie ciągłym zmaganiem się z rzucającą kłody pod nogi rzeczywistością.