Zanim Napieralski zacznie działać, musi odpowiedzieć sobie na dwa pytania. Pierwsze: co zrobić z SLD? Czy silną ręką, jak doradzał mu ostatnio Leszek Miller, wyciąć tych towarzyszy, którzy mniej lub bardziej jawnie knuli przeciwko niemu i zacząć budować partię skupioną na nim i przede wszystkim na nim, czy też pozwolić garstce malkontentów dalej rozmywać strukturę jego socjaldemokracji. Pytanie drugie wydaje się ważniejsze. Jaka ma być jego lewica? Czy bardziej skoncentrowana na sferze socjalnej, czy bardziej na ideologicznej? Bliższa solidarności społecznej PiS czy liberalnej gospodarki PO?
Na razie program Napieralskiego, że chce refundacji zabiegów in vitro, wycofania naszych wojsk z Afganistanu i parytetów na listach wyborczych, to nie jest żaden program, tylko wykręty. To mało znaczące szczegóły, zresztą pełne pułapek. Bo skąd Napieralski weźmie w naszej niedoinwestowanej służbie zdrowia pieniądze na in vitro? Chorym na co je zabierze? Jak wycofa wojska z Afganistanu, powie szefom NATO, że choć jesteśmy w sojuszu, to już nam się nie chce? Jeżeli jest takim orędownikiem parytetów, to dlaczego obok siebie nie wystawił kandydatki na prezydenta z SLD?
A wreszcie, Napieralskiego kusić będą teraz handlarze: "Jak ty nam poparcie, to my tobie...". Napieralski ma mało, ale wszystko to może przehandlować. Co zrobi?