Express Biedrzyckiej

Cimoszewicz: Putin będzie badał wiarygodność NATO

2024-03-19 12:29

Włodzimierz Cimoszewicz, eurodeputowany, były premier: - (...) Putin mógłby badać czy NATO rzeczywiście wiarygodnie będzie reagowało, czy jest wiarygodnym sojuszem. Zwłaszcza gdyby w Stanach Zjednoczonych wybory prezydenckie wygrał Donald Trump. W tej chwili jednak prawdopodobieństwo jest, w moim przekonaniu, bardzo nieduże, ponieważ Putin cały wysiłek musi kierować na Ukrainę i nie ma wielkich rezerw by sobie pozwolić na awantury gdzie indziej.

Super Express: Komisja Europejska przeznaczyła 500 mln euro na zwiększenie produkcji amunicji artyleryjskiej w krajach Unii, co według szefa BBN Jacka Siewiery jest kwotą „bardzo oszczędna”. To rzeczywiście za mało?

Włodzimierz Cimoszewicz: Pewnie przydałoby się więcej i pewnie w przyszłości będzie więcej. Pamiętajmy jednak, że Unia Europejska nie jest organizacją mającą cokolwiek wspólnego ze zbrojeniami, wojskiem, wydatkami na broń, amunicję itd. To co się dzieje w tej chwili jest konieczne ze względu na wojnę w Ukrainie i na to, że okazało się, że europejski przemysł obronny nie jest w tej chwili zdolny do szybkiego wytwarzania niezbędnej amunicji. Nie chodzi tu więc prawdopodobnie o chęć budowy nowych fabryk, ale raczej o uruchomienie dwóch czy trzech zmian. I w takim przypadku to jest kwota, która może coś dać. Na pewno jesteśmy zbyt słabo przygotowani do obecnej sytuacji, ale nawet ta pomoc jest bezprecedensowa i nie zdarzyła się nigdy wcześniej w historii.

- Polska otrzymała jedynie 0,4 proc. z całej kwoty, czyli 2 mln euro. Były szef MON oskarża o to „Donalda Króla Europy Tuska”, jak napisał o obecnym premierze. Nie wspomina jednak, że wnioski o dofinansowanie można było składać do 13 grudnia, czyli dnia, kiedy Donald Tusk dopiero zaczynał swoje rządy.

- Komentarze pana Błaszczaka są niepoważne i nieodpowiedzialne. Oszukując trochę ludzi wykorzystuje okazję do tego aby dokuczyć obecnemu rządowi. Pani słusznie wskazuje, że wnioski można było składać do daty, która kończyła okres pisowskich rządów. A jednocześnie wiadomo, że tutaj chodzi o dofinansowanie do przedsięwzięć, które w połowie powinny być finansowane z pieniędzy własnych, polskich, lub z tych, którymi dysponują przedsiębiorstwa polskiego przemysłu obronnego. Rzecz w tym, że one były źle zarządzane. Pamiętamy o niezliczonych zmianach personalnych w ciągu ostatnich ośmiu lat, często powoływano na dyrektorów ludzi nie mających zielonego pojęcia o funkcjonowaniu tej branży. Te przedsiębiorstwa nie miały pieniędzy, więc także ich wnioski były ograniczone co do wysokości, a do tego jeszcze jeden z trzech był niewłaściwie skierowany. Nie jestem więc zaskoczony tym wynikiem i to jest powód do wstydu dla pana Błaszczaka, a nie do tego żeby dokuczać obecnemu rządowi.

- Wiemy, że Unia w ramach funduszu pomocowego przekaże Ukrainie 5 mld euro, ale problem stanowi czas. Bez natychmiastowego zastrzyku gotówki Ukraińcom może zabraknąć amunicji już pod koniec marca. A to oznacza przełamanie frontu przez Rosjan i fatalny scenariusz dla nas. Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Wiesław Kukuła twierdzi, że Rosja szykuje się do konfliktu z NATO.

- Po pierwsze muszę powiedzieć, że pan Kukuła powinien milczeć jako wojskowy w czynnej służbie, na tego typu opinie mogą sobie pozwalać emerytowani, byli wojskowi, którzy się na tym dobrze znają. Pan Kukuła to człowiek, którego jedyną zasługą bojową jest stworzenie obrony terytorialnej z inicjatywy pana Macierewicza. Powinien zachować większą powściągliwość. Natomiast sytuacja rzeczywiście jest dramatyczna, bo jak od kilku miesięcy wiadomo, w Kongresie USA blokowana jest ustawa przewidująca pomoc wojskową na poziomie 60 mld dolarów, a więc wielokrotnie więcej niż to co interwencyjnie przeznacza teraz Unia Europejska. Wojskom ukraińskim rzeczywiście brakuje amunicji. Do końca marca ma się skończyć ta przeciwlotnicza, co oznacza, że będą całkowicie bezbronni w sytuacji ataków rakietowych i dronów. Nie będą też mogli skutecznie walczyć z rosyjskimi samolotami, co oczywiście może zmienić logikę wojskowych wydarzeń na frocie. Rosjanie w tej chwili mają przewagę, inicjatywę, Ukraińcy bronią się dosyć rozpaczliwie. Jeśli rzeczywiście dojdzie do sytuacji, w której front pęknie, to moglibyśmy obserwować już nie wojnę pozycyjną, tylko rodzaj blitzkriegu i załamanie ukraińskiej obrony ze wszystkimi tego konsekwencjami. (…) Czas jest szczególny i należy działać natychmiast. (…)

- Dlatego pytam o prawdopodobieństwo ataku Rosji na któryś z krajów NATO. Putin jest na tyle silny i ma na tyle dużo zasobów by się na to zdecydować w bliżej określonym terminie?

- Teoretycznie to jest możliwe. (…) Tego typu scenariusze przychodziły ludziom do głowy i były dyskutowane już od dawna, mniej więcej od 10 lat. To jest możliwe na takiej zasadzie, że Putin mógłby badać czy NATO rzeczywiście wiarygodnie będzie reagowało, czy jest wiarygodnym sojuszem. Zwłaszcza gdyby w Stanach Zjednoczonych wybory prezydenckie wygrał Donald Trump. W tej chwili jednak prawdopodobieństwo jest, w moim przekonaniu, bardzo nieduże, ponieważ Putin cały wysiłek musi kierować na Ukrainę i nie ma wielkich rezerw by sobie pozwolić na awantury gdzie indziej.

- Protesty rolników w Polsce nie tracą na sile, dziś blokują drogi dojazdowe do wszystkich miast wojewódzkich, części powiatowych, do Warszawy w ogóle ciężko się dostać. Nie wróży to zbyt dobrze.

- Tu są dwie sprawy: przyczyny protestu i reakcja rządu oraz forma tych protestów. Przyczyny są częściowo zrozumiałe, częściowo nie. (…) Widać ewidentnie, że rząd Tuska ma dobrą wolę, chce szukać jakiegoś porozumienia, dlatego też utrzymywanie tak radykalnej formy protestu jest nieuzasadnione. I wreszcie forma protestu: oczywiście konstytucja gwarantuje nam wszystkim prawo do manifestowania swoich poglądów, ale konkretne przepisy zwracają uwagę na to, że protesty powinny być pokojowe, że są okazją do wyrażenia swoich opinii wobec rządzących, a nie do tego żeby lekceważyć prawa współobywateli…

- ...jeden z rolników spod Płońska zwrócił się nawet do mieszkańców miast słowami: „organizujemy wam dzień wolny od pracy”.

- Proszę pani, to jest oburzająca kpina. Oczywiście rząd jest w trudnym położeniu, bo przecież nie będzie stosował siły w stosunku do tych licznie protestujących, ale blokowanie dróg i miast jest skandalem. To jest zakłócenie funkcjonowania państwa i gospodarki, to jest wyrządzanie wielkiej szkody nam wszystkim. Rząd powinien przynajmniej jednoznacznie tak to ocenić. Nie może kłaść uszu po sobie, nie może udawać, że nic się nie dzieje. To jest bardzo niewłaściwa forma załatwiania spraw. Gdyby była powtarzana przez inne grupy zawodowe, to sparaliżowałaby całe państwo.

- Więc co z tym zrobić?

- Trzeba to ocenić bardzo jednoznacznie. Trzeba komunikować solidarność, tam gdzie potrzeba, ale też z absolutną dezaprobatą wypowiadać się o formie tego protestu. (…) Trzeba też to wszystko rejestrować, np. numery ciągników używanych do blokad. Ja bym im wszystkim za blokowanie ruchu, nie za protest, wymierzał mandaty. (…)

Rozmawiała Kamila Biedrzycka