"Super Express": - Media donoszą o sporze między Antonim Macierewiczem, ministrem obrony narodowej, a ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą. Spór dotyczyć ma śledztwa smoleńskiego. Na ile może to wpłynąć na notowania partii rządzącej?
Prof. Rafał Chwedoruk: - W bardzo niewielkim stopniu. Sądzę, że dla wyborców Prawa i Sprawiedliwości najważniejszym punktem odniesienia jest jednak prezes partii. Rola Jarosława Kaczyńskiego jest niepodważalna, o czym boleśnie przekonał się kilka lat temu Zbigniew Ziobro, który próbował budować własny obóz polityczny, a ostatecznie sam przyszedł do Canossy, czyli prezesa.
- Mówimy jednak o sprawie tragedii smoleńskiej. Wiele osób, w tym rodziny ofiar, może być zawiedzionych tym, że śledztwo posuwa się dość wolno, a teraz jeszcze słyszymy o konflikcie.
- Smoleńsk budzi oczywiście emocje, jest część wyborców PiS wierzących w nieprawdopodobne teorie, część, która mówi po prostu o zaniedbaniach. Ale to nie jest temat, który mógłby podzielić elektorat Prawa i Sprawiedliwości. Poważnym zagrożeniem dla PiS mogłyby być dwie rzeczy - albo fiasko któregoś z programów socjalnych, albo jakaś sprawa ideologiczna, gdzie elektorat pękłby na pół. Taką sprawą była kilka lat temu kwestia oceny konfliktu na Ukrainie, która kosztowała PiS kilka punktów procentowych w wyborach do europarlamentu i można powiedzieć, że wydarła Prawu i Sprawiedliwości pewne niemal zwycięstwo.
- Tych sporów jest jednak dużo, media piszą o nich szczególnie w ostatnim czasie. Mówi pan, że twardy elektorat nie pęknie, ale jak zachowają się wyborcy niezdecydowani, którzy decydują o wyniku wyborów?
- Paradoksalnie to, że są spory, jakoś specjalnie nie szkodzi. Pokazuje, że w obozie rządzącym są różne poglądy, ścierają się opinie, są różne frakcje. Prawo i Sprawiedliwość to w gruncie rzeczy federacja wielu nurtów ideowych - są tam narodowi katolicy z Radia Maryja, chrześcijańscy demokraci, konserwatyści, piłsudczycy, a nawet ludzie odwołujący się do tradycji niepodległościowej lewicy. Jednak pamięć o traumie lat 90., gdy obóz niepodległościowy był podzielony i się nie liczył, jest wśród działaczy żywa. I pokazuje, że tylko ta forma, jaką jest PiS, czyli zróżnicowana wewnętrznie formacja, ale z określonym i bardzo silnym przywództwem, ma rację bytu. Próby budowania czegoś na prawo czy bardziej w centrum spełzły na niczym. Gdyby frakcja Macierewicza wyszła z partii, to samodzielnie podzieliłaby los ugrupowania Ziobry. A w Platformie też na nich nie czekają.
Zobacz także: Jastrzębowski: Nic mnie z wami nie łączy! Nic!