Grzegorz Bierecki: Chronić powinno nas państwo obywatelskie

2011-09-10 4:00

Najważniejsze to odebrać urzędnikom bezpośredni wpływ na wydatkowanie pieniędzy, oddać to obywatelom, którzy definiują swoje potrzeby, którzy poprzez swoje struktury kupują naprawdę potrzebne usługi. Nie mamy wtedy sytuacji, że pieniądze są przesuwane bez zgody osób, które je przynoszą. Szukając rozwiązania, warto przyjrzeć się Skandynawii, gdzie bardzo popularne są spółdzielnie socjalne

Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) potwierdziła niedawno to, co dużej części Polaków podpowiada intuicja. Polska gospodarka jest hamowana przez biurokrację. Władza urzędników w ostatnich latach zaczęła gwałtownie wzrastać, ograniczając możliwości rozwoju gospodarki.

Wystarczy wspomnieć, że za rządów Platformy Obywatelskiej przybyło 60,7 tys. urzędników administracji publicznej, czyli ich liczba wzrosła o 16 proc. Coraz więcej podatków jest więc przeznaczanych nie na rozwój Polski, służbę zdrowia, bezpieczeństwo, emerytury, ale na urzędnicze pensje. Z drugiej strony urzędnicy chcąc uzasadnić potrzebę istnienia ich stanowisk, wymagają coraz większej liczby dokumentów, zaświadczeń, pozwoleń itp., podwyższając koszty funkcjonowania w gospodarce i ograniczając możliwości działań przynoszących dochód. Jak wyliczyli eksperci OECD, złagodzenie przepisów podniosłoby polski PKB o 14 proc.

Odebrać urzędnikom wpływ na nasze pieniądze

Rosnąca liczba urzędników zatrudnianych przez polityków PO sprawia, że Polska staje się krajem, w którym obywatel ma prawo płacić podatki i ma iluzoryczne prawo dostępu do usług socjalnych, teoretycznie gwarantowanych przez państwo. Stajemy się też krajem, w którym istotne dla całego społeczeństwa decyzje zaczynają podejmować ludzie niekompetentni, nieprzygotowani do pełnienia wyznaczonych im funkcji, ale lojalni wobec struktur partyjnych i nieponoszący za swoje błędne decyzje żadnej odpowiedzialności.

Szukając rozwiązania tej sytuacji, warto przyjrzeć się Skandynawii, gdzie państwo powierza coraz więcej swoich funkcji obywatelom.

Bardzo popularne stały się tam spółdzielnie socjalne, które wyręczają państwo w dostarczaniu usług społecznych - służba zdrowia, opieka nad osobami starszymi i dziećmi, pomoc bezrobotnym itp. Jest to zjawisko bardzo korzystne, ponieważ obywatele zaczynają sami budować struktury tak, żeby spełniały one ich oczekiwania. Państwo przestaje być administratorem i dysponentem publicznych pieniędzy, a staje się jedynie nadzorcą pilnującym, żeby poszczególne obywatelskie struktury działały prawidłowo. Znika problem, który mamy obecnie, gdy to urzędnicy decydują o tym, gdzie i jak mają przepływać pieniądze. Tym problemem jest korupcja i upolitycznienie decyzji. Znika możliwość sterowania pieniędzmi dla osiągnięcia doraźnych celów politycznych, zamiast wykonywania ważnych funkcji społecznych.

Najważniejsze to odebrać urzędnikom bezpośredni wpływ na wydatkowanie pieniędzy, oddać to obywatelom, którzy definiują swoje potrzeby, którzy poprzez swoje struktury kupują naprawdę potrzebne usługi. Nie mamy wtedy sytuacji, że pieniądze są przesuwane bez zgody osób, które je przynoszą.

Jako znakomity przykład mogą służyć spółdzielnie socjalne, które pojawiły się w Polsce. Ludzie, którzy są bezrobotni i w dużym stopniu podlegają wykluczeniu społecznemu, sami się organizują i poszukują pracy. Realizują to m.in. poprzez współpracę ze spółdzielniami mieszkaniowymi. Dzięki temu osoby, które byłyby na utrzymaniu państwa, mają pracę i wykonują usługi, które są potrzebne dla utrzymania prawidłowego funkcjonowania zasobów mieszkaniowych.

Uczmy się od Japonii, a nie od Grecji

Przykładem błędnych decyzji urzędniczych, które można byłoby wyeliminować, czyniąc z Polski państwo bardziej obywatelskie, jest sposób, w jaki obecnie rząd zadłuża nasz kraj. Dlaczego minister Rostowski sprzedaje polskie obligacje denominowane w euro zachodnim grupom finansowym, a nie proponuje ich Polakom? Sprzedaje je, oferując oprocentowanie wyższe od procentów, które obywatele są w stanie uzyskać w instytucjach finansowych, w których utrzymują swoje oszczędności. Według mnie najwłaściwszym posiadaczem polskiego długu są polscy obywatele. To w kieszeniach Polaków powinny być polskie obligacje, ponieważ dzięki temu dochody z nich pozostaną w kraju. Warto też zauważyć, że obywatele kupują obligacje nie w celach spekulacyjnych, jak to czynią duże instytucje finansowe, a w celach oszczędnościowych. Kłopoty mają te kraje, których nadmierna liczba obligacji znalazła się w rękach zagranicznych grup finansowych. Takich kłopotów nie mają kraje, których dług znajduje się w rękach obywateli - np. Japonia. Jest ona znacznie bardziej zadłużona niż Grecja, a przecież nie ma takich kłopotów, wręcz przeciwnie - jest traktowana jako jedna z bezpiecznych przystani. Dzieje się tak, ponieważ sektor finansowy znajduje się w rękach japońskich, ponieważ obligacje rządu japońskiego są w rękach Japończyków i nikt nie może od nich zażądać, żeby sprzedali swoje wyspy na spłatę długu, jak tego zażądali Niemcy od Greków.

Twórzmy organizacje obywatelskie

Kłopoty finansowe w Polsce zaczęły się, gdy urzędnicy sprzedali większość sektora finansowego. Teraz oszczędności Polaków deponowane w bankach, których właścicielami są zachodnie grupy finansowe, służą tym grupom do kupowania polskiego długu. Trzeba to przerwać, żebyśmy za kilka lat nie znaleźli się w sytuacji Grecji, żeby ktoś nie zaproponował nam, że zredukuje nasz dług w zamian za Mazury czy Bieszczady. Rozwiązaniem jest tworzenie w miejsce kosztownych i źle zarządzanych instytucji państwowych - spółdzielczych organizacji obywatelskich, wzmocnienie polskich instytucji finansowych i zaspokajanie potrzeb pożyczkowych państwa na rynku krajowym, a nie w międzynarodowych instytucjach finansowych.

Grzegorz Bierecki,

prezes Kasy Krajowej SKOK

Artykuł pochodzi z nowego tygodnika opinii: "to ROBIĆ!"

Tygodnik to ROBIĆ! ukazuje się w każdy wtorek jako bezpłatny dodatek do Super Expressu.