Marek Chmaj

i

Autor: Piotr Blawicki

Chmaj: Wyrokowi TK trzeba się podporządkować!

2015-12-01 3:00

Marek Chmaj, konstytucjonalista w rozmowie z Przemysławem Harczukiem z Super Expressu: "Super Express": - Co dalej z kryzysem wokół Trybunału Konstytucyjnego? Marek Chmaj: - Moim zdaniem bardzo ważne będzie orzeczenie TK, który 3 grudnia rozstrzygnie o tym, czy zgodny z konstytucją był wybór pięciu sędziów z 8 października, a 9 grudnia orzeknie o zgodności z konstytucją tej nowelizacji, która została uchwalona dwa tygodnie temu.  

- Pojawił się argument, że Trybunał nie powinien być sędzią we własnej sprawie, szczególnie że nad przyjętym w czerwcu projektem autorstwa PO pracowało kilku sędziów Trybunału Konstytucyjnego.

- Oczywiście, jeżeli któryś z zaskarżonych przepisów był autorstwa któregokolwiek z sędziów Trybunału, to ten sędzia ma obowiązek się wyłączyć.

- Opozycja mówi dziś o zagrożeniu dla demokracji ze strony PiS. Ale to przecież PO przyjęła ustawę o TK w momencie, gdy wiadomo było już, że straci władzę. Można mówić o kukułczym jaju podrzuconym następcom?

- Jeżeli ktokolwiek ma wątpliwości co do konstytucyjności wyboru sędziów dokonanego 8 października, powinien poczekać na wyrok 3 grudnia. Bardzo łatwo jest mówić o tym, że dana ustawa jest niekonstytucyjna albo nie. Trybunał jest jedynym podmiotem mogącym to stwierdzić.

- Wszyscy czekają też na decyzję prezydenta. Na razie nie zanosi się na to, by mianował sędziów powołanych 8 października.

- Być może prezydent chce poczekać na wyrok Trybunału. Skoro tyle czasu czekał, to poczekanie tych kilku dni będzie rozsądne. Po decyzji TK będzie mieć pełną jasność, czy wybór nowych sędziów był konstytucyjny.

- Załóżmy, że TK uzna, że obie ustawy- i ta autorstwa PO, i ta autorstwa PiS - są niezgodne z konstytucją. Kto wtedy wybierze następnych sędziów?

- Teraz tego nie wiemy. Mam nadzieje, że oba orzeczenia, zarówno z 3, jak i z 9 grudnia, będą ze sobą spójne. Powinno się w nich pojawić określenie, czy, na jakich zasadach i przez kogo nowi sędziowie zostaną wybrani.

- Wśród zarzutów wobec TK pojawia się najczęściej taki, że jest on trzecią izbą parlamentu, torpedującą ustawy, a orzeczenia często polegają na interpretacji konstytucji, której zapisy są mało precyzyjne. Inaczej będzie orzekał sędzia o poglądach lewicowych, inaczej konserwatywnych.

- Nie unikniemy sytuacji, w której sędziowie będą się między sobą różnić. To tylko w okresie PRL mieliśmy do czynienia z "jednością moralno-polityczną narodu". Trybunał głosuje większością głosów nad każdym zarzutem, i rozstrzygnięcie jest decyzją większości sędziów. Nawet przy różnicy zdań sędziowie są w stanie określić jednolite stanowisko. Oczywiście, jeśli część z nich z wyrokiem się nie zgadza, może sporządzić stanowisko odrębne. Nie zmienia to faktu, że same orzeczenia zapadają poprzez głosowanie.

- Niezależnie od zdania odrębnego wyrok tego głosowania jest ostateczny?

- Jest ostateczny. Nie mamy monopolu na słuszność. Po to wymyśliliśmy Trybunał Konstytucyjny i sędziów, którzy w momencie wyboru stają się całkowicie niezawiśli, nie mogą być wybrani po raz kolejny, mają zagwarantowany immunitet, świadczenia i stan spoczynku po zakończeniu kadencji, by się orzeczeniom Trybunału bezwzględnie podporządkować.

- Aby uniknąć kryzysów konstytucyjnych, należy zmienić zasady wyboru sędziów?

- Zawsze można dyskutować. Ale proszę zauważyć, że Trybunał funkcjonuje już od 1985 roku, czyli 30 lat. I raptem teraz, gdy ukształtowała się taka, a nie inna większość parlamentarna, podważa się legalny wybór sędziów Trybunału i ich legitymację do orzekania. To rzecz bez precedensu.

- Bo może bez precedensu było też działanie PO, która tracąc władzę, nagle zmieniła zasady wyboru sędziów?

- O tym, czy było to konstytucyjne, zdecyduje Trybunał. Od tego jest.

Zobacz także: Mec. Piotr Andrzejewski: TK nie może tego rozstrzygać