Paweł Moczydłowski: Chciałbym, żeby Trynkiewicz zamieszkał na mojej ulicy

2014-01-11 3:00

Kontrowersje wokół końca kary dla zwyrodnialca z Piotrkowa Trybunalskiego.

"Super Express": - Okrutny morderca za kilkanaście dni może wyjść na wolność, w całym kraju panuje panika...

Paweł Moczydłowski: - Cyrk wokół tej osoby trwa nie od dziś - tylko od 25 lat, które minęły jak jedna noc. Winni są temu wszyscy, którzy przez ten czas mogli coś w tej sprawie zrobić - lista byłych i obecnych prezydentów, premierów, ministrów i innych urzędników polskiego państwa jest długa. Kończy się na tym, że do sprawy przystępuje się przysłowiowo za pięć dwunasta. Przez to wszyscy są pobudzeni i odkryci na lękową argumentację. I taka się pojawia. Na zasadzie: zaraz groźny bandyta odzyska wolność, nie ma czasu, zróbmy coś czym prędzej, bo będzie nieszczęście!

- Tak, jest to słabe i przypomina atmosferę rozpoczęcia uczenia się do klasówki na przerwie przed nią. Ale jednak przekonuje mnie to. Bo coś trzeba zrobić!

- To rodzi klimat przyzwolenia na państwo autorytarne - zlęknieni ludzie chcą, żeby łamiąc przepisy zrobić szybko cokolwiek, żeby tylko ten człowiek nie wyszedł. Źle jest dopuszczać do takich sytuacji i podejmować w nich decyzje. Cóż, jednak doszło do takich zaniedbań. I w tej chwili władze widząc, jakie są oczekiwania społeczne, na łbie staną, żeby nic złego się nie stało, jeżeli ten człowiek wyjdzie z więzienia. I dlatego, jeżeli pan się mnie zapyta, jaka by była moja reakcja, gdyby do domu na ulicy, przy której mieszkam razem z dziećmi, miał się wprowadzić ów Trynkiewicz, to bym odpowiedział tak: bardzo dobrze, proszę pana, bo to będzie najbezpieczniejsza ulica w Polsce. I na pewno wiele rodzin z dziećmi chciałoby się na nią przeprowadzić.

- Nie przekonuje mnie to. Przecież posterunkowy nie będzie z nim mieszkać w jednym pokoju, żeby go kontrolować. Ten wolny obywatel będzie mógł chodzić gdzie chce. Będzie mógł kupić bilet na pociąg czy samolot do każdego miasta, do każdego kraju.

To musisz zobaczyć: Mariusz Trynkiewicz. Poznaj krwawą historię potwora z Piotrkowa i jego ofiar

- Ależ proszę patrzeć na realia. Przecież ten człowiek 25 lat siedział w kryminale. On Polski demokratycznej nie widział. On będzie się czuł na ulicach jak pingwin. Wszystko dla niego będzie obce. Będzie przerażony rzeczywistością, w której nic nie będzie umiał. Nawet w prostych sprawach będzie potrzebował pomocy. Zresztą z tego, co się orientuję, są jakieś osoby, które czekają na niego i chcą mu pomagać. Uświadommy sobie, że on nawet nie pójdzie do sklepu kupić sobie butów, bo wie, że go tam zjedzą. Społeczeństwo będzie wobec niego wrogie. W społeczności, wśród której zamieszka, będzie stały przepływ informacji na jego temat.

- W końcu nauczy się nowego świata. Myślę, że to jest wykonalne. Natomiast oprócz kupna butów ten człowiek ma też inne potrzeby - wszyscy wiemy jakie, przecież lubi rysować nagie dzieci - więc skąd pewność, że nie uprze się, żeby je zrealizować?

- To jest myślenie jak ze złej bajki, że jeżeli na pięć minut się go spuści z oka, to on od razu pobiegnie kogoś zamordować. Ktoś mu będzie musiał uświadomić, że czeka go już tylko onanizm. Jak trzeba, to i trzy razy dziennie. Bo nie będzie już miał sposobności do popełnienia zbrodni.

- Przykro to przypominać, ale w Polsce powszechnie panuje bylejakość: wymyśla się ustawy i zapomina o wpisaniu ich do Dziennka Ustaw, jak organizowano tragiczny lot najważniejszych osób w państwie też wiemy. Za jakiś czas o Trynkiewiczu przestanie być głośno, ale on gdzieś tam sobie będzie.

- To by było taką kompromitacją dla państwa, że ja sobie nie wyobrażam, aby nie zrobiono wszystkiego, by przez tego człowieka już nic złego się nie stało. Przecież to by się skończyło upadkiem rządu! Powiem więcej: to, że będzie pilnowany na wolności, będzie bezpieczniejsze niż trzymanie go w ośrodku odosobnienia. Z zamkniętych miejsc wciąż za dużo osób ucieka. W Niemczech w miejscach, w których przebywają takie osoby jak on, wprowadzono - kierując się prawami człowieka itp. - takie standardy, że te osoby swobodnie opuszczają obiekty i chodzą na miasto. A mimo to jakoś nauczono się tam tak je kontrolować, aby nie dochodziło do tragedii.

- A jeżeli on sobie nie będzie życzył, żeby go pilnować? Przecież będzie wolny. Jak pan i ja. Ja nie chcę, żeby ktoś mnie szpiegował.

- Jeżeli zestawimy dwa hipotetyczne zagrożenia, czyli zagrożenie, jakie on może stanowić wobec świata zewnętrznego i zagrożenie, jakie świat zewnętrzny może stanowić wobec niego, to to drugie jest nieporównywalnie większe. Żyjemy w demokratycznym państwie prawa i władze mają obowiązek zapobiegnięcia temu, żeby stała mu się jakaś krzywda.

- Jeżeli dobrze rozumiem, to pretekstem dla obserwowania go będzie chęć uchronienia go przed linczem?

- Właśnie tak. Poza tym proszę pamiętać, że mówimy o rozwiązaniu przejściowym. Odpowiednia ustawa w końcu zostanie wprowadzona w życie, a ona przewiduje, że takich ludzi można zabierać z ulicy i umieszczać w specjalnych ośrodkach. Zatem w pewnym momencie przyjedzie po niego piękny samochód i go zabierze.

Rozmawiał Paweł Lickiewicz