Chcą uwolnić wilka z baranka

2010-06-28 4:00

Konwencję Platformy Obywatelskiej i wystąpienia jej liderów komentuje politolog prof. Kazimierz Kik

"Super Express": - Jak oceniłby pan przebieg konwencji Platformy Obywatelskiej? Czy utrzymywanie ostrej retoryki wobec PiS w kontekście wyników pierwszej tury wyborów nie jest ślepą uliczką?

Prof. Kazimierz Kik: - Wystąpienia premiera Tuska nie określiłbym jako agresywne. Platforma chciała przerwać pewną grę pozorów. Nie ma jednak zbyt dużego wyboru. PiS nie dało jej szansy na inny styl kampanii, chowając się za gardą kamuflażu. Platforma chce znaleźć sposób, by przekonać wyborców, że prawdziwą wizytówką Kaczyńskiego są dwa lata rządów PiS. Chciałaby przeszkodzić wilkowi w udawaniu baranka. I wobec zmiany, którą prezentuje prezes, jest nieco bezradna. Nie atakując go, nie przypominając rządów IV RP potwierdzałaby, że Kaczyński się zmienił. Zgadzając się na jego warunki gry, doprowadziłaby Komorowskiego do porażki. Postacią bardziej wyrazistą, co nie znaczy pozytywną, jest przecież Kaczyński. I na jego wyrazistość musiała odpowiedzieć wyrazistością.

- Został nam niespełna tydzień i Komorowski ma niewielkie szanse, by tą wyrazistością się zarazić…

- Dlatego musi to robić Tusk. Tego, co myśli naprawdę, nie mógł powiedzieć Komorowski. Zawsze był postacią drugiego, jeżeli nie trzeciego planu. W walce z rywalem z pierwszego planu Platforma gra Tuskiem. Postacią numer jeden i największą siłą PO jest jednak premier.

- Pytanie, czy pomoże to Komorowskiemu? Czy tak aktywne włączenie się premiera w kampanię to wsparcie, czy też potwierdzenie tezy, że Komorowski będzie niesamodzielną pacynką w rękach Tuska?

- Nie zaszkodzi mu, gdyż wybory prezydenckie stały się partyjnym plebiscytem między PO i PiS. Są zubożone, sprowadzone do walki dwóch przedstawicieli prawicy. Co więcej, dwóch polityków nurtu konserwatywnego. Podobnie jak cała rzeczywistość polityczna ostatnich pięciu lat. Pojawienie się Tuska może być nawet atutem Komorowskiego. Stwarza to wrażenie, że stoją przy nim istotni politycy. Wrażenie pewnego bogactwa personalnego. Kto stoi bowiem przy Kaczyńskim? Mamy właściwie solowego gracza.

- Kongres, na którym w wyborach na przewodniczącego Platformy startuje jeden kandydat, nie sprawia wrażenia bogactwa. Politycy PO śmiali się z dokładnie takiego przebiegu kongresu PiS.

- Tak, ale w życiu publicznym funkcjonują skonfliktowani ze sobą liderzy różnych twarzy PO. Mamy Gowina, a z drugiej strony Palikota. I mimo to oni wszyscy popierają Tuska. W przypadku PiS po odejściu wielu polityków tej partii postaci takie jak Joanna Kluzik-Rostkowska czy Paweł Poncyljusz funkcjonują nie jako osoby samodzielnie znaczące coś w partii, ale politycy wskazani przez prezesa.

Prof. Kazimierz Kik

Politolog, wiceprzewodniczący Komitetu Nauk Politycznych PAN, wykładowca Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach