W niedzielę 25 lutego 2018 roku Dominik W. pijany i bez prawa jazdy pojechał volkswagenem golfem po pizzę na gdańską Orunię. Wnuk Lecha Wałęsy jechał od krawężnika do krawężnika, a nawet chodnikiem. W końcu uderzył w trzy inne samochody i uciekł, a auto porzucił na środku jezdni. Policjanci złapali go siedzącego na przystanku autobusowym. Mężczyzna miał się z nimi szarpać, kopnąć jedną z policjantek i straszyć… swoim dziadkiem. Badanie krwi u Dominika W. wykazało 2,08 promila alkoholu.
W kwietniu 2019 Sąd Rejonowy w Gdańsku, skazał wnuka Lecha Wałęsy na 2 lata i 8 miesięcy więzienia za m.in. sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym i znieważenie funkcjonariuszy. 10 października Prokuratura Gdańsk-Śródmieście wniosła do sądu apelację. - Prokurator wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku poprzez orzeczenie wobec Dominika W. łącznej kary 5 lat pozbawienia wolności, nawiązki po 10 tys. zł na rzecz dwóch pokrzywdzonych przez niego osób. Prokurator podkreślił, że w sprawie nie sposób doszukać się jakichkolwiek okoliczności łagodzących. Całość zdarzenia przebiegała w sposób zawiniony tylko przez oskarżonego - mówi Ewa Bialik, rzeczniczka Prokuratury Krajowej.
Dominik W. do tej pory nie naprawił też szkód, a pokrzywdzony kierowca wciąż oczekuje na wypłatę z ubezpieczalni.