"Super Express": - Władze SLD wyglądają na wyraźnie zadowolone z wyników wyborów samorządowych. Mają podstawy do dobrego samopoczucia?
Cezary Michalski: - Biorąc pod uwagę wynik ilościowy, to na pewno tak. Widać wzrost poparcia w porównaniu z wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi. Byłby to rewelacyjny rezultat, gdyby czynił z SLD gwarantowanego koalicjanta Platformy, który mógłby już teraz zacząć stawiać warunki przyszłej współpracy. Niestety, dla Sojuszu w niedzielnych wyborach bardzo dobrze wypadło PSL. Z tego powodu droga do władzy partii Napieralskiego znowu się wydłuża, niezależnie od lepszego wyniku ilościowego. Nawet biorąc pod uwagę specyfikę tych wyborów, wyraźnie widać, że ludowcy podstawili SLD nogę. Pokazali, że nadal mogą być wygodnym i pożądanym koalicjantem, zapewniającym PO większość.
- W województwie lubuskim i zachodniopomorskim SLD jest drugą siłą po Platformie Obywatelskiej...
- Tak, ale różne formacje okołoeseldowskie zawsze miały tam bardzo dobre wyniki. Przypomnijmy, że w tych województwach Kwaśniewski wygrywał w cuglach ze swoimi kontrkandydatami w wyborach prezydenckich. SLD na pewno byłoby zainteresowane zastąpieniem PiS w roli największej partii opozycyjnej, ale w skali kraju wybory samorządowe wskazały, że dystans między tymi formacjami nadal jest duży. Choć niektóre sondaże wskazywały już 1-2-procentową różnicę poparcia. Tym samym Sojusz nadal znajduje się w politycznej drugiej lidze, gdzie idzie łeb w łeb z PSL.
- Czy SLD ma potencjał do walki o dobry wynik w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych?
- Warto zwrócić uwagę, że Napieralski umiejętnie gra zarówno na młodszym, bardziej radykalnym elektoracie jak i starszym. Do młodych potrafi wystąpić z antyklerykalnymi hasłami. Kiedy rozmawia z wyborcami bardziej tradycjonalistycznymi w terenie potrafi się powstrzymać od odważnych deklaracji światopoglądowych. Trzeba przyznać, że dość szeroko rozpostarł swój wizerunek. Dodatkowo jego kampania prezydencka zapewniła mu zaufanie społeczne na poziomie Bronisława Komorowskiego. Widać, że ludzie się go nie boją. Jest to na pewno potencjał. Może nie ofensywny, ale taki, który można zagospodarować.
- Do zagospodarowania jest też elektorat socjalny, który obecnie ufa PiS.
- Oczywiście, ale nie będzie to łatwe. Ten upokorzony społecznie, niezadowolony z rzeczywistości elektorat nadal murem stoi za PiS, a bardziej nawet za samym Jarosławem Kaczyńskim. Szansę na jego przejęcie widzę w silnych ruchach odśrodkowych w partii Kaczyńskiego. Wychodzenie posłów z partii będzie skutkować tym, że przez najbliższy rok, będziemy obserwować spektakl medialny wokół tej sprawy. Pokaże on rozkład formacji Kaczyńskiego. I to na pewno będzie dezorientować socjalny elektorat, którego część może wrócić do SLD, skąd przecież przyszła. Napieralski stworzył wizerunek, który może takim przejściom sprzyjać. Ale sam tego elektoratu raczej nie wyciągnie. Musi nastąpić tąpnięcie w PiS, ale dziś jeszcze nie wiemy, czy będzie to na tyle silne, żeby zyskał na tym SLD.
Cezary Michalski
Publicysta "Krytyki Politycznej"