"Super Express": - Dlaczego artyści napisali list w obronie "Krytyki Politycznej"? Jesteście prześladowani?
Cezary Michalski: - Spójrzmy na fakty. Przedstawiciele drugiej największej partii politycznej w samorządzie Warszawy zgłaszają wniosek o usunięcie z lokalu na Nowym Świecie środowiska "Krytyki". Lider tej partii atakuje nas pośrednio bądź bezpośrednio. Prawicowe media apelują o odebranie "Krytyce" dotacji i jej delegalizację. To w demokracji normalne rzeczy, ale w tym sensie także uzasadniające obronę "Krytyki Politycznej".
- Pana zdaniem "Krytyka" nie jest nawet trochę współodpowiedzialna za te burdy z 11 listopada?
- Nie jest. Nigdy nie wzywaliśmy do stosowania przemocy. Współorganizowaliśmy manifestację tzw. Kolorowej Niepodległej, a ta została zarejestrowana przez władze miasta jeszcze wcześniej niż Marsz Niepodległości. "Krytyka" odcięła się i potępiła akty przemocy popełniane "pod flagą antyfaszystowską". Niestety, to ona stała się kozłem ofiarnym, choć takie akty przemocy towarzyszyły uczestnikom Marszu Niepodległości od samego początku do końca. Pamiętajmy, że kilka dni po 11 listopada przed ambasadą polską w Sztokholmie manifestowali skrajni prawicowcy z "Młodzieży Nordyckiej" przeciwko ich zatrzymaniu podczas Marszu.
- A to nie "Krytyka" zaprosiła niemieckich antyfaszystów do Warszawy?
- Oczywiście, że nie. Wraz z kolegami i koleżankami zajmujemy się pisaniem tekstów i wydawaniem książek. Nie nosimy przy sobie ani nie magazynujemy kastetów czy noży.
- Co roku dostajecie z kasy publicznej, w tym ze stołecznego Ratusza, setki tysięcy złotych. Organizacje konserwatywne nie są tak dotowane.
- Są gigantycznie dotowane. Jako sekretarz Rady ds. Wydawniczych przy Ministerstwie Kultury w latach rządów AWS miałem wgląd w materiały dotacyjne państwa. Czasopisma o rozmaitych odcieniach, np. "Fronda" przez wiele lat, aż do tego roku, bardzo obficie korzystała z publicznych pieniędzy. Teraz Instytut Książki przydzielił jej gigantyczną dotację idącą w setki tysięcy złotych. Inny konserwatywny kwartalnik, "Kronos", dostał w tym roku podobną kwotę. Zresztą dotacje "Krytyki" w większej części pochodzą nie z budżetu państwa, tylko z zewnątrz.
- A dlaczego w ogóle bierzecie publiczne pieniądze? Uważa się was za antyestablishmentową lewicę, której guru jest Włodzimierz Iljicz, a wydana przez was "Rewolucja u bram" to apoteoza komunizmu.
- Bzdura. W naszych książkach niczego nie wychwalamy. A ta przywołana przez pana to teksty Lenina opatrzone obszernym esejem krytyczno-interpretacyjnym Sławoja Żiżka, jednego z najwybitniejszych dziś przedstawicieli intelektualnej lewicy. O ile wiem, nie jest on ścigany listem gończym.
Cezary Michalski
Publicysta "Krytyki Politycznej"