"Super Express": - Wielokrotnie krytykował pan rządy Platformy Obywatelskiej z punktu widzenia przedsiębiorców. Czyli zmiana w Pałacu Prezydenckim powinna polskich przedsiębiorców cieszyć?
Cezary Kaźmierczak: - Nie ma ona dla nich większego znaczenia. Przede wszystkim prezydent nie może za wiele zrobić. Poza tym w polskiej tradycji się utarło, że głowa państwa zajmuje się głównie sprawami polityki międzynarodowej i bezpieczeństwa. To są priorytety. Sprawami ekonomicznymi zajmuje się rząd.
- Wśród liberalnych ekonomistów niektóre obietnice Andrzeja Dudy wzbudzają jednak kontrowersje. Chodzi chociażby o cofnięcie ustawy wydłużającej wiek emerytalny, co miałoby być obciążeniem dla budżetu. Pan tych obaw nie podziela?
- Nie, ponieważ do starej ustawy o obniżeniu wieku emerytalnego już nie ma, bo nie może być powrotu. I sam Andrzej Duda mówi dziś o czterdziestu przepracowanych latach, a nie obniżeniu wieku emerytalnego. Doskonale zdaje sobie sprawę, że nie ma mowy o powrocie do przechodzenia na emeryturę w wieku 65 lat. Co więcej, sytuacja demograficzna i ekonomiczna, w jakiej się znajdujemy, sprawia, że niebawem zacznie się mówić o kolejnym wydłużeniu wieku emerytalnego, tym razem do lat 70. Chyba że Polki zaczną rodzić dzieci. Ale na to niestety się nie zanosi.
- Z pana strony padło wiele bardzo gorzkich słów pod adresem rządów PO. Partia ta przecież określa się jako ugrupowanie przyjazne przedsiębiorcom. Skąd fala krytyki?
- Pan nie może tego napisać. Bo słowa te byłyby bardzo niecenzuralne. Mówiąc najdelikatniej - Platforma faktycznie miała na sztandarach hasła wolnego rynku i wspierania przedsiębiorców. Rezygnując z ich realizacji, po prostu się ośmieszyła.
- Dlaczego tak się stało?
- Nie wiem i chyba do końca życia tego nie zrozumiem. Z jednej strony rząd PO miał odwagę przeprowadzić trudne, wymagające odwagi reformy. Takie jak zabranie oszczędności zgromadzonych w OFE czy wydłużenie wieku emerytalnego. Było oczywiste, że projekty te wzbudzą protesty społeczne. A mimo to rząd je przeprowadził. Zrezygnował za to z uproszczenia systemu podatkowego, które przyniosłoby tylko zwiększenie poparcia dla PO.
- Bo może jest tak, jak twierdzi lewica, że obniżenie podatków drastycznie zuboży budżet?
- Nikt rozsądny nie domagał się od rządu obniżenia podatków! Chodziło o uproszczenie systemu podatkowego. Pisaliśmy do ówczesnego premiera Donalda Tuska - zabierajcie, ile bierzecie, byle uczciwie. Nie chcieli brać uczciwie.
Zobacz też: Duda odebrał akt wyboru na prezydenta!