Schindler w obszernym tekście na początku przedstawia wydarzenia z 10 kwietnia 2010 roku swoim czytelnikom (w tym historyczne znaczenie Katynia dla naszego narodu). Następnie stwierdził, że choć początkowo sojusznicy Lecha Kaczyńskiego "czuli, że coś jest nie tak", to jednak początkowo przyjęto wersję śledczych, jakoby do wypadku doszło z powodu błędu pilota.
Analityk zwrócił jednak uwagę na fakt, że "w wielu umysłach" zachowanie Rosjan w związku z katastrofą budziło wątpliwości. Wskazał przy tym, że Moskwa obiecywała pełną współpracę, ale nie wywiązała się z tego i przypominiał, że osiem lat po katastrofie wrak samolotu nie został przekazany Polsce, co jego zdaniem uniemożliwia Warszawie przeprowadzenie "właściwego dochodzenia". Dodawał przy tym: - Co gorsza skradziono rzeczy osobiste zabitych, które były pilnowane przez FSB i, według doniesień, FSB wykradło tajemnice NATO, w tym tajne protokoły komunikacyjne należące do polskich oficerów wojskowych. Zwrócił ponadto uwagę na, udowodnione przez ekshumacje smoleńskie, "niechlujne obchodzenie się ze zmarłymi".
Następnie Schindler przekonuje, że raport techniczny, który przedstawił 11 kwietnia Antoni Macierewicz jest warty uwagi chociażby ze względu na fakt, że przy jego opracowaniu pracował Frank Taylor, "brytyjski śledczy o znacznej renomie, który od lat zajmuje się katastrofami lotniczymi". Podkreślając jego doświadczenie uznał, że słowa Taylora, jakoby na pokładzie doszło do eksplozji przed zderzeniem z ziemią, należy traktować poważnie. Jak napisał: - Innymi słowy Taylor nie jest twórcą teorii spiskowych i jego głęboko niepokojące komentarze w sprawie Smoleńska zasługują na to, by traktować je poważnie. Były oficer uważa, że biorąc pod uwagę status Taylora jako "szanowanego badacza katastrof lotniczych", katastrofa w Smoleńsku wymaga ponownego dokładnego zbadania przez doświadczone strony trzecie.
Na koniec Schindler zaskakująco zdradza, że "w gruncie rzeczy od samego początku" zachodnie służby wywiadowcze miały "wielkie wątpliwości co do oficjalnej wersji" przyczyn katastrofy. Na poparcie tej tezy cytował "wysokiego rangą przedstawiciela polskich sił bezpieczeństwa", który miał stwierdzić: - Oczywiście Warszawa znała prawdę, ale co mieli zrobić? Myślisz, że NATO naprawdę poszłoby na wojnę z Rosją" z powodu Smoleńska? Ponadto dodał on: - Amerykańscy szpiedzy, tak jak Warszawa, zawsze wiedzieli, że Rosjanie kłamią w sprawie katastrofy (...) niemiecki wywiad też zdaje się znać tę paskudną prawdę. Uzasadniając ten pogląd argumentował, że kiedyś fantazją mogłoby się wydawać sugerowanie, że Putin "ryzykowałby wojną mordując czołowych przedstawicieli władz Polski, ale w ciągu ośmiu lat po katastrofie Kreml ukradł Krym i dokonał inwazji na wschodzie Ukrainy, nie wspominając o użyciu bojowego środka chemicznego w Anglii, by uciszyć wrogów". Na koniec skonstatował: - Z dzisiejszego punktu widzenia ukryta, zabójcza rosyjska ręka w sprawie Smoleńska nie wydaje się już nieprawdopodobna. Polska zasługuje na prawdę o tym, co naprawdę wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku.
Artykuł Schindlera na swoim TT upublicznił m.in. sam Antoni Macierewicz:
Prof. John Schindler @20committee, b. analityk wywiadu #USA: „Z dzisiejszego punktu widzenia ukryta, zabójcza rosyjska dłoń w Smoleńsku, nie wydaje się nieprawdopodobna. Polska zasługuje na prawdę o tym, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 r.” @observerhttps://t.co/VUU64tm1te
— Antoni Macierewicz (@Macierewicz_A) 16 maja 2018
Zobacz także: Antoni Macierewicz w USA ruszył w trasę z raportem komisji smoleńskiej. Opowiada o zamachu