Wojciech Cejrowski słynie z tego, że publicznie wyraża swoją niechęć do lewicy, którą nazywa komuchami. Nic więc dziwnego, że Święto Pracy, które uchwaliła II Międzynarodówka na pamiątkę strajków klasy robotniczej w Chicago z 1886 roku, nie podoba się podróznikowi. Wówczas na maszcie jego domu próżno szukać polskiej flagi. Jest ona wówczas prana. Cejrowski uważa, że wtedy nie powinno się wywieszać barw narodowych. Jego zdaniem dla "komuchów" jest wtedy inny sztandar. - Zdejmuję ją raz w roku do prania. Robię to 1. maja - bo mnie komunistyczne obchody wkurzają. Niech sobie pierwszego ubecja wiesza swoje czerwone szmaty, ale od biało-czerwonej KOMUCHY WON. ("Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę.") - czytamy we wpisie Wojciecha Cejrowskiego na Facebooku.
Z opisu dowiadujemy się także, że pracownicy zatrudniani przez Wojciecha Cejrowskiego, nie dostają wolnego w Święto Pracy. - Pierwszego nigdy nie wieszałem flagi, a na pochody nie chodziłem. I w mojej firmie pierwszy maja to jest normalny dzień pracy, a nie żadne święto, bo WSZYSCY WON oznacza pozbywanie się komuny z życia, czyli nie obchodzimy świąt niepolskich, antypolskich. "Pogarda dla nich i pod nogi napluć, bo na tę gębę szkoda patrzeć." - wyjawił podróżnik.