Zarząd województwa lubuskiego w listopadzie ubiegłego roku skierował do prokuratury zawiadomienie w sprawie firmy Future Wolves posła Łukasza Mejzy. Jak podkreślono w komunikacie, kontrola urzędu wykazała liczne nieprawidłowości wykorzystania środków unijnych, takie jak między innymi brak materiałów pokazujących “jak wyglądały szkolenia, w związku z czym nie można zweryfikować, czy usługa była adekwatna do kosztów" - informują w komunikacie władze województwa lubuskiego.
Ze szkoleń w firmie Mejzy skorzystało 52 przedsiębiorców. Wypłacono mu za to z unijnych środków 961 tysięcy złotych. “W sumie urzędnicy zakwestionowali wypłatę 664 tys. zł, które dostała firma Mejzy Future Wolves oraz 19 tys. zł, które trafiło do firmy jego asystentki. A po ich zawiadomieniu do pracy zabrali się śledczy z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze”, przekazuje WP.
Polecany artykuł:
W ramach tego śledztwa prokurator zlecił agentom CBA z Poznania zabezpieczenie dokumentacji. Przeszukanie miało miejsce we wtorek 14 czerwca, jednak dopiero teraz do tych informacji dotarł lokalny serwis wlubuskie.pl oraz WP. Agenci zjawili się w zielonogórskim mieszkaniu asystentki posła Marceliny Rafińskiej oraz w domu rodziców posła w Łagowie pod Zieloną Górą, gdzie zarejestrowana jest firma Future Wolves.
Jak dowiedziała się WP od Ewy Antonowicz, rzeczniczki Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, matka Mejzy nie wiedziała, gdzie szukać dokumentów. Agenci więc przystąpili do przeszukania domu. W międzyczasie pojawił się sam Łukasz Mejza, ale agenci nie przerwali przeszukiwania.
Były wiceminister sportu i jego pełnomocnik złożyli zażalenie na te czynności.