Przede wszystkim, czego taki wyborca ma szukać w Platformie, skoro istnieje wyrazista, łącząca różne nurty lewicy koalicja SLD, Razem i Wiosny? A w wielu istotnych dla lewicowego elektoratu sprawach PO nie ma zdania, albo po prostu kluczy. Jeśli ktoś będzie głosował ze względu na swoje przekonania, liberałów na pewno nie wybierze. Oczywiście, część ludzi o lewicowych poglądach może zagłosować tradycyjnie – na PO jako na mniejsze zło. Ale i bez podbierania polityków SLD tak myślących wyborców Platforma już dawno ma. I mimo rozpoznawalności Piekarskiej czy Wenderlicha to się nie zmieni.
Tym bardziej, że ich transfer wcale nie oznacza, że partia Schetyny nabierze nagle lewicowej wrażliwości. Skoro nie udało się lewicowego pierwiastka wnieść do PO Barbarze Nowackiej, to już nikomu się nie uda. Lewica staje się w tej formacji frakcją kanapową, której Schetyna daje szanse na polityczne, a czasem po prostu materialne przetrwanie. Nowacka dostanie jakieś sympatyczne miejsce na liście. Jej wiernego towarzysza politycznej podróży, Dariusza Jońskiego, zrobiono za to dyrektorem basenu w Łodzi. Na pewno o przyszłość pani Piekarskiej i pana Wenderlicha Platforma również zadba. W zamian za wymachiwanie lewicowym sztandarem na wiecach PO, pewnie dostaną biorące miejsce do parlamentu. A jeśli jakimiś cudem się do niego nie dostaną, coś w kontrolowanym przez ludzi Schetyny samorządzie też się znajdzie.
Z całym szacunkiem dla Katarzyny Piekarskiej i Jerzego Wenderlicha, ale transfery te nie wyglądają więc na zmianę jakościową w samej PO, ale po prostu casting na kolejnego dyrektora basenu.