Caroline Pigozzi: Wyjątkowe emocje, wyjątkowa kanonizacja

2014-04-28 4:00

Kanonizację dwóch papieży komentują eksperci i publicyści

"Super Express": - Jaka atmosfera panowała w Rzymie podczas kanonizacji Jana Pawła II i Jana XXIII?

Caroline Pigozzi: - Atmosfera była niesamowita i chyba zainteresowanie tym wydarzeniem przekroczyło oczekiwania organizatorów. Szczególny podziw budzi spokój, jaki zachowują wierni, którzy przybyli do Watykanu, a także ich cierpliwość i pewna odwaga, gdyż wielu z nich musiało przebyć długą drogę, a po Rzymie poruszają się pieszo, musząc się przemieszczać bez końca. Wielu z nich spało pod gołym niebem, w kościołach czy autobusach. Ich emocje są niesamowite. Nawet rzymscy taksówkarze narzekają, że spodziewali się zarobku, a niewielu pielgrzymów chce brać taksówki, bo wolą poruszać się pieszo, tak są poruszeni tą kanonizacją.

Czytaj: KANONIZACJA JANA PAWŁA. Jan Paweł II ogłoszony świętym! Został PATRONEM RODZIN!

- Była pani świadkiem wielu kanonizacji. Ta naprawdę była tak wyjątkowa, jak o niej mówią?

- Jest wyjątkowa, i to nie tylko dlatego, że świętymi zostaje pierwszy raz w historii dwóch papieży naraz. To oczywiście precedens, podobnie jak obecność aż dwóch papieży - byłego Benedykta XVI i obecnego Franciszka - na tej ceremonii. Ale wyjątkowość tej kanonizacji widać po emocjach, jakie budzi na całym świecie.

- To znaczy?

- Inne kanonizacje budziły zazwyczaj poruszenie i jakieś emocje niemal wyłącznie w kraju, z którego pochodził święty. Wyniesienie na ołtarze Jana Pawła II i Jana XXIII budzi zaś emocje nie tylko w Polsce czy we Włoszech, ale w wielu krajach na świecie. Siłę emocji, które obserwowałam przy tej okazji w Rzymie, porównałabym do tego, co miało miejsce podczas pogrzebu Jana Pawła II. Z tą różnicą, że wtedy było to wydarzenie smutne, refleksyjne, a dziś wesołe.

- W Polsce przywykliśmy traktować Jana Pawła II jak postać wyjątkową, ale czy ta kanonizacja naprawdę zwraca uwagę ludzi spoza krajów, w których dominuje katolicyzm?

- Odpowiem pytaniem - czy zastanawiał się pan, dlaczego Watykan zdecydował się na kanonizację dwóch papieży jednego dnia? Rozmawiałam kilka tygodni temu z kardynałem Dziwiszem i przyznał, że przez długi czas on sam nie wiedział o tym, że te kanonizacje odbędą się razem.

- Coś słyszałem, że tak się akurat złożyło, że kanonizacje się zbiegły...

- Otóż nie. Tak się złożyło, że była to świadoma polityka. Papież Franciszek jest zresztą bardzo sprawnym politykiem i dyplomatą. Watykan chciał, żeby w tym dniu gwiazdą był Kościół jako taki, a nie jedna postać. Popularność Jana Pawła II wśród wiernych sprawiła, że poważnie obawiano się, że przykryje on swoją osobą całe wydarzenie, więc zdecydowano się na dwie kanonizacje. Oczywiście nikt otwarcie tego nie powie, ale to najbardziej prawdopodobne wytłumaczenie. Choć trzeba podkreślić, że gwiazdą tego dnia i tak stał się Jan Paweł II.

- Dlaczego zdecydowano się na akurat takie zestawienie?

- Wybrano bardzo dobrze, bo choć Jan XXIII i Jan Paweł II byli różnymi osobami i osobowościami, to właśnie te różnice między nimi podkreślają, jak różnymi ścieżkami może kroczyć Kościół, a mimo to jest jednością. To wciąż ta sama instytucja i wciąż ta sama, jedna misja, niezależnie od tego, kto ją realizuje.

- Symbolem krótkiego pontyfikatu Jana XXIII był II Sobór Watykański. Co zostanie symbolem pontyfikatu Jana Pawła II?

- Na pewno dwie rzeczy: doprowadzenie do upadku komunizmu oraz otwarcie Kościoła i Watykanu na świat. Szczególnie mocno było to widać z punktu widzenia dziennikarzy, którzy zaczęli się pojawiać w Watykanie w miejscach i na spotkaniach, na których wcześniej się nie pojawiali.

- Pani znała Jana Pawła II. Co pierwsze przychodzi na myśl, gdy pani go wspomina?

- Jego uśmiech i to, w jaki sposób patrzył na ludzi i się do nich zwracał. Była w tym taka pozytywna energia... Nie spotkałam nigdy wcześniej i nigdy później kogoś takiego.

Polub Se.pl na Facebooku