sedzia

i

Autor: publicdomainpictures

Cała prawda o zarobkach i majątkach polskich sędziów. Co ukrywają przed Polakami?

2019-05-15 13:35

Są wśród nich milionerzy, ale i tacy, co żeby przeżyć z miesiąca na miesiąc biorą chwilówki. W zdecydowanej większości mają kredyty, lecz ich średnie oszczędności sięgają 125 tys. zł! Majątek wart więcej niż 10 tys. zł to m.in. wino inwestycyjne, hafciarka komputerowa czy figura na grobie rodzinnym. Dzięki analizie oświadczeń majątkowych przeprowadzonej przez firmę Bridge, sędziowskie finanse stają otworem dla zwykłych śmiertelników.

Specjaliści przeanalizowali w sumie 2 703 oświadczenia majątkowe z trzech apelacji: szczecińskiej, warszawskiej i rzeszowskiej. Taki materiał odpowiada 22,7 proc. wszystkich sędziów. Eksperci przyglądali się zeznaniom finansowym sędziów, referendarzy i asesorów. Czego udało się dowiedzieć?

Aż 91 proc. sędziów ma oszczędności. Statystycznie odkładają średnio po 125 tys. zł. To sporo, biorąc pod uwagę, że pieniędzmi odłożonymi na czarną godzinę może się pochwalić 69 proc. z nas. Zwykli Polacy odkładają mniej, bo ledwie 41 tys. zł (w tej kwocie mieszczą się m.in. polisy czy fundusze inwestycyjne - red.) Trudno się dziwić, skoro pod koniec 2018 r. średnie wynagrodzenie sędziego w Polsce to 12 693 zł! Według GUS, przeciętny Kowalski zarabiał w tym czasie 4 846 zł. 

- Jeżeli porównamy wynagrodzenia sędziów z zarobkami najważniejszych osób w państwie, widać niewielką różnicę między pensjami ministrów i wiceministrów, a najlepiej zarabiającymi sędziami. Ci, którzy mają najwyższe pobory, zarabiają podobnie jak premier czy komendant główny policji - powiedział Piotr Wysocki, były dziennikarz „Życia Warszawy”, który prezentował raport z ramienia Bridge.

Podczas przygotowywania dokumentu, udało się znaleźć najbardziej majętnych sędziów. Wśród przebadanej grupy znalazło się aż 12 milionerów! W zdecydowanej większości w oświadczeniach majątkowych wpisali sobie współwłasność majątkową, więc trudno powiedzieć czy dorobili się na sądach. Jedno jest jednak pewne: biedy to oni nie klepią. 

Jeden z najbogatszych sędzi, która jest milionerem - co ciekawe zatrudniona w najniższej instancji, bo sądzie rejonowym - odłożyła na koncie aż 2,5 mln zł, 102 tys. dolarów i 3 tys. euro! Uwaga, chodzi tylko o odłożone pieniądze, a nie nieruchomości czy inne elementy majątku. „Zasoby pieniężne tego sędziego są niemal 20-krotnie większe niż przeciętne oszczędności sędziów ze zbadanych apelacji” - zwracają uwagę autorzy raportu.

- W apelacji warszawskiej znaleźliśmy panią, która zadeklarowała, że posiada dom o wielkości 531 mkw. na ponad 2,5 tys. mkw działki. Drugi dom o pow. 250 mkw na podobnej działce i trzy mieszkania - ujawnił Wysocki. Pani sędzia może się także pochwalić 126 tys. zł oszczędności, 200 tys. dolarów i 11 tys. euro oraz trzema samochodami!!!

Co ciekawe, choć sędziowie nie narzekają na swoje pensje, wielu z nich dorabia. Część dodatkowych pieniędzy pochodzi z wynajmu nieruchomości, a część wiąże się z pracą związaną z działką prawniczą: chodzi o patronaty, szkolenia, wykłady czy udział w komisjach egzaminacyjnych. 

Uwagę dziennikarzy i ekspertów przygotowujących raport zwraca fakt, że ok. 2 proc. sędziów nie wpisuje do swoich oświadczeń majątkowych żadnego majątku. Budzi to uzasadnione obawy, co do ukrywania majątku. Problemem jest także brak instrukcji wypełniania dokumentów. - W poszczególnych apelacjach jest duża dowolność, jeśli chodzi o utajnianie danych - stwierdził Wysocki. - Brakuje prawidłowości, która obowiązywałaby wszystkich - wtórowała mu Anna Perlik-Piątkowska, szefowa działu analiz z Bridge.

Właśnie z tego powodu, sędziowie nie pokazują wszystkiego. Przykładowo: ci, którzy pracują na terenie apelacji warszawskiej, ukrywają marki samochodów, którymi się poruszają. I nie sposób ich zmusić, żeby je ujawnili.