Leszek Miller junior był oczkiem w głowie rodziców. Do tego jedynym synem Leszka Millera i jego żony Aleksandry. Można więc sobie wyobrazić jak wielką tragedię muszą teraz przezywać. Wciąż nie mogą uwierzyć w to, że ich jedynak już do nich się nie uśmiechnie, nie wypowie żadnego słowa. - Bardzo kochaliśmy swojego syna. Moja żona i ja nie widzieliśmy świata poza nim. Jest to dla nas olbrzymi szok, nie możemy sobie z tym poradzić… - wyznaje w rozmowie z „Super Expressem” załamany Leszek Miller.
Jego syn został znaleziony martwy we własnym domu pod Warszawą w niedzielę. Powiesił się w sypialni. - Wstępne ustalenia poczynione w toku czynności oględzin wskazują na śmierć samobójczą, jednak wszystkie okoliczności śmierci zostaną ustalone w toku śledztwa. Sekcja zwłok odbyła się w środę, ale na szczegółową opinię i wyniki sekcji trzeba jeszcze poczekać. Został również pobrany materiał do badań toksykologicznych – mówił nam wczoraj Łukasz Łapczyński z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Nieoficjalnie wiadomo, że syn premiera zmagał się od dłuższego czasu z depresją. Jak mówią nam nieoficjalnie politycy kojarzeni z lewicą i z otoczenia Leszka Millera, jego syn mimo pewnych problemów, które sprawiał, zawsze był oczkiem w głowie byłego premiera. - Kiedyś Leszek Miller rzucił w rozmowie, że chciałby, aby od razu się wnuki rodziły. To wskazywało, że miał trochę w życiu problemów z synem, ale bardzo go kochał. Lubili się, przyjaźnili. I zawsze trzymał juniora z dala od polityki – mówi nam nasz informator. - Chcę pochować syna w spokoju – dodaje z kolei Leszek Miller. Pogrzeb Leszka Millera juniora odbędzie się w sobotę, 1 września w Żyrardowie.