Fotografia byłego premiera z Anną Miderą, szefową łódzkiego lotniska zrobiła furorę na portalach i w mediach społecznościowych. Siłą rzeczy przypomniano też słowa Marka Belki, wtedy prezesa Narodowego Banku Polskiego. Polityk został nagrany podczas prywatnej rozmowy z Bartłomiejem Sienkiewiczem, ówczesnym szefem MSWiA oraz Sławomirem Cytryckim, dyrektorem biura Belki.
– Moje lotnisko im. Reymonta, czyli w Łodzi, malutkie lotnisko, ch… wie komu potrzebne, ale jest – powiedział dosadnie były szef rządu. Kiedy po majowych wyborach został europosłem, zdecydował się skorzystać z usług łódzkiego lotniska, a władze portu wykorzystały sprawę marketingowo! Jak mówi „Super Expressowi” Belka, za jego zgodą.
Część mediów zdążyło mu jednak zarzucić zmianę zdania. Czy polityk faktycznie je zmienił, czy to jakiś przekręt? – Co za głupota! Faktycznie, jak lotów nie ma, to mnie to denerwuje. Zresztą, zdjęcie dla lotniska zostało wykonane za moją zgodą. Chciałem, żeby je wykorzystali – dodaje. Jak mówi, wszystko co dobrego dzieje się na lotnisku, sprawia mu radość.
W rozmowie z nami były premier opowiada, że zamierza regularnie latać z Łodzi. – Cieszę się, że pojawiło się trochę ruchu. Ilekroć będę mógł, będę korzystał. Zawsze ubolewałem, że na tym lotnisku się mało działo. Teraz dzieje się więcej, jestem bardzo zadowolony – w rozmowie z „Super Expressem” deklaruje Marek Belka.