Prezydent Andrzej Duda nie jest ostatnio w najlepszej formie. Na początku września podczas spotkania w Zgorzelcu usłyszał, że w Pieńsku ma zostać zamknięty duży zakład pracy. – Proszę się nie martwić, otworzą następny – wypalił. Kilka dni temu w Białym Domu dał się sfotografować kiedy podczas podpisywania wspólnej deklaracji stał, zaś amerykański prezydent Donald Trump (72 l.) siedział za biurkiem. Pamiętna jest też jego niefortunna wypowiedź o Unii Europejskiej jako „wyimaginowanej wspólnocie”.
Kilka dni temu zaskakującą deklarację złożył rzecznik głowy państwa, że Andrzej Duda... nie podjął jeszcze decyzji co do ponownego kandydowania w wyborach prezydenckich. - W Pałacu źle się dzieje. Pora na zmiany – mówi nam jeden z polityków PiS. A polityczny mentor Kaczyńskiego, Jan Olszewski wprost przyznaje, że to prezes PiS najbardziej nadawałby się na prezydenta. - To byłby finał jego politycznej kariery. To byłoby korzystne. Uważam przy tym, że rola prezydenta powinna być wyraźnie określona, musi być rozgraniczenie tego urzędu, bo nie może być konfliktów na linii MON, MSZ – prezydent, czy premier – prezydent – mówi nam Olszewski. I zaznacza, że wcześniej musi nastąpić zmiana konstytucji w zakresie uprawnień głowy państwa.
O start Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich spytaliśmy kilku ważnych polityków PiS. - Jarosław Kaczyński doskonale sprawdzałby się w każdej politycznej funkcji, którą zdecydowałby się objąć – mówi nam Karol Karski. - Pan prezes jest demiurgiem polskiej sceny politycznej. Jest człowiekiem czynu i bardziej od stanowisk ceni sobie realne zmienianie Polski na lepsze – dodaje. - Jarosław Kaczyński może pełnić każdą funkcję publiczną w Polsce – twierdzi europoseł Ryszard Czarnecki (55 l.).
Eksperci nie mają złudzeń: Kaczyński w roli głowy państwa to byłoby unormowanie na linii pałac - rząd. - To byłoby ucywilizowanie i uczytelnienie tych relacji. Mielibyśmy wtedy jasną sytuację polityczną, bo teraz Duda nie ma ani zaplecza politycznego, ani żadnych struktur. Byłoby to z korzyścią dla demokracji. Kaczyński nie stałby w drugim rzędzie tylko realnie współpracowałby z rządem – komentuje nam prof. Kazimierz Kik (71 l.), politolog.