Zbigniew Girzyński

i

Autor: Paweł Dąbrowski Zbigniew Girzyński

Były polityk PiS o przystąpieniu do "partii Rydzyka". Wylewa kubeł zimnej wody

2018-12-22 5:29

Jeśli kiedykolwiek na poważnie rozważałbym powrót do polityki, to nie szukałbym formacji niszowych, nawet w sytuacji, gdyby ich światopogląd pokrywał się z moim. Dojrzałość polityczna nakazuje dziś jednoczenie się wokół większych projektów politycznych. Nie pozwoliłbym sobie na osłabianie Polski. A właśnie osłabianiem Polski byłoby rozbijanie Prawa i Sprawiedliwości w roku wyborów do Parlamentu Europejskiego na wiosnę oraz Sejmu i Senatu jesienią - mówi "Super Expressowi" dr Zbigniew Girzyński, historyk, były poseł PiS.

 

„Super Express”: – W mediach huczy o „partii ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka”. Miałaby to być formacja bardziej konserwatywna i prawicowa niż Prawo i Sprawiedliwość. Czy pana zdaniem jej powstanie jest realne?

Zbigniew Girzyński: – Trudno powiedzieć, na ile to realny polityczny projekt, na ile karta przetargowa niektórych polityków, z eurodeputowanym Mirosławem Piotrowskim na czele. Dzięki szachowaniu nową partią politycy ci mogą liczyć na to, by nie pominięto ich przy układaniu listy wyborczej Prawa i Sprawiedliwości do Parlamentu Europejskiego.

– Z tym, że środowiska konserwatywne mogą czuć się rozczarowane polityką PiS – choćby brakiem działań w sprawie ochrony życia. Zauważalne jest też odejście od tematyki smoleńskiej, bardzo ważnej dla partii rządzącej w czasach, gdy była ona jeszcze w opozycji.

– Jeżeli buduje się tak dużą formację, jaką jest Prawo i Sprawiedliwość, jeżeli mamy w Polsce do czynienia de facto z dwoma obozami politycznymi: centrowo- prawicowym obozem Zjednoczonej Prawicy oraz centrowo-lewicową Koalicją Obywatelską, to w każdej z tych formacji środowiska najbardziej wyraziste muszą nieco usunąć się w cień. W przeciwnym razie to ich ugrupowanie nigdy nie odniesie realnego sukcesu wyborczego. Zapewne w obu obozach są osoby zawiedzione faktem, że postulaty z ich punktu widzenia niezwykle słuszne, nie są realizowane, a wręcz są marginalizowane.

– Tylko, czy takie spojrzenie nie sprawia, że partia traci wiarygodność, co w przypadku na przykład PiS, stwarza pokusy do budowy nowej, bardziej prawicowej formacji?

– To jest kwestia odpowiedniego spojrzenia. Tego, czy skupiamy się na jednej, dwóch, trzech, istotnych z punktu widzenia idei sprawach, ale takich, które nie zawsze są w stanie zgromadzić wokół siebie odpowiednie poparcie. Czy też łagodząc przekaz, idąc w kierunku centrum, zapewniamy sobie władzę, możliwość realizowania większości postulatów, ale z części z nich rezygnujemy.

– Załóżmy, że partia na prawo od PiS faktycznie miałaby powstać. Czy byłby to potencjalny koalicjant partii rządzącej, ugrupowanie prowadzące do rozbicia PiS, czy może formacja, która w ogóle nie zdobędzie poparcia wyborców?

– Wydaje mi się, że dużych szans dziś by nie miała. Jest pewne myślenie w elektoracie z każdej strony sceny politycznej, każące szukać formacji dużych, mających szanse na realne rządzenie. Stąd zmierzch takich ruchów jak Nowoczesna czy SLD. Niewielkie perspektywy dla ruchów skrajnie lewicowych, jakie budować chce pan Biedroń. Myślę, że i po prawej stronie nie ma przestrzeni politycznej, która pozwoliłaby odnieść takiej formacji realny sukces. Przykłady takich ugrupowań jak Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry, czy Polska Razem Jarosława Gowina pokazują najlepiej, że budować cokolwiek samodzielnie jest bardzo ciężko. Ugrupowania te mogą realizować elementy swojego programu wyłącznie w ramach szerszej koalicji. Po prawej stronie takim konserwatywnym blokiem jest Prawo i Sprawiedliwość oraz tworzący się wokół niego obóz Zjednoczonej Prawicy. Po lewej stronie tym liberalno-lewicowym konglomeratem jest budowana wokół Platformy Obywatelskiej Koalicja Obywatelska. Mniejsze formacje nie mają zbyt dużych szans.

– Pan był kojarzony jako polityk mocno prawicowego skrzydła w Prawie i Sprawiedliwości. Często bywał pan gościem Radia Maryja. Od kilku lat jest pan poza polityką, jednak przy okazji doniesień o powstaniu „partii ojca Rydzyka” pojawiło się też pana nazwisko. Czy w plotkach o pana powrocie do polityki jest coś na rzeczy?

– Jeśli kiedykolwiek na poważnie rozważałbym powrót do polityki, to nie szukałbym formacji niszowych, nawet w sytuacji, gdyby ich światopogląd pokrywał się z moim. Dojrzałość polityczna nakazuje dziś jednoczenie się wokół większych projektów politycznych. Nie pozwoliłbym sobie na osłabianie Polski. A właśnie osłabianiem Polski byłoby rozbijanie Prawa i Sprawiedliwości w roku wyborów do Parlamentu Europejskiego na wiosnę oraz Sejmu i Senatu jesienią.