W środę funkcjonariusze CBA i CBŚP zatrzymali Tomasza Misiaka oraz prezydenta Konfederacji Lewiatan Macieja Wituckiego, wrocławskiego radnego Tomasza H. i Iwonę S. Zatrzymań dokonano w związku ze śledztwem dotyczącym "wielomilionowych wyłudzeń z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i ZUS w latach 2010-2019".
Na piątkowym posiedzeniu aresztowym, sąd zadecydował o zwolnieniu podejrzanych. Nie zastosował przy tym żadnych innych środków zapobiegawczych. - Decyzja sądu wystarczająco mówi o potencjalnych przewinieniach mojego klienta, o którego niewinności jestem całkowicie przekonany - mówi w rozmowie z "SE" obrońca Misiaka, mec. Maciej Zaborowski (38 l.). "Jestem osobą niewinną, nie zgadzam się z żadnym z postawionych zarzutów i wiem że przed niezawisłym sądem dowiodę swojej niewinności" — napisał Tomasz Misiak w oświadczeniu.
Tymczasem były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski nie zostawia suchej nitki na prokuraturze. - Jeśli sąd nie zastosował żadnego środka zapobiegawczego, to znaczy, że wniosek prokuratury opierał się o hipotezy a nie o fakty. I to stawia prokuraturę w bardzo złym świetle rzeczywistych intencji tej sprawy - komentuje Krzysztof Kwiatkowski.
>>>PiS składa wniosek do CBA, żeby skontrolowało Jacka Sutryka. Poszło o kupno i sprzedaż domu