W marcu pisaliśmy, że Jackiewicz przeszedł ciężką operację: chirurdzy wycięli mu zaatakowane przez raka węzły chłonne. Opuścili go partyjni koledzy z PiS.
W czwartek Mazurek powiedziała, że kilku byłych ministrów nie zwróciło jeszcze nagród, w tym właśnie Jackiewicz. - Ta informacja go przybiła - mówi nam przyjaciel polityka. - Jego stan jest bardzo zły, finansowo ledwo wiąże koniec z końcem - dodaje nam.
Jackiewicz po tym, jak został odwołany z funkcji ministra skarbu, nie znalazł zatrudnienia. Choć nigdy nie usłyszał żadnego politycznego zarzutu, został zepchnięty na boczny tor. - Od dawna nie jest ministrem ani posłem - komentuje nam Marek Suski (60 l.), szef gabinetu politycznego premiera. - O ile wiem, jest bez pracy i chory - odpowiedział na pytanie, czy Jackiewicz powinien oddać nagrodę.
- Kiedy usłyszałem, że Beata wymienia Jackiewicza, zdębiałem - słyszymy od jednego z dolnośląskich posłów. - Każdy wie, w jakim Dawid jest stanie. Nie powinien oddawać nagrody, nie powinien być w ogóle wymieniany, powinno się mu pomóc - zaznacza.
Przypomnijmy, że polityk, gdy dostał propozycję objęcia teki ministra skarbu, zrezygnował z funkcji posła Parlamentu Europejskiego, gdzie zarabiał ok. 40 tys. zł miesięcznie. Gdyby wtedy został w europarlamencie, dziś na jego koncie byłyby miliony. Ustaliliśmy, że Jackiewicz odda pieniądze. - Zachowa się honorowo. Jakoś uda się zebrać tę kwotę - mówi nam jego znajomy. Chcieliśmy zapytać Beatę Mazurek, czy będzie z tego rozwiązania zadowolona. Nie odbierała wczoraj telefonu...