Politycy połowę czasu spędzają na wewnętrznych walkach
Beata Maciejewska rozstała się z Lewicą w aurze skandalu. Pracownik jej biura poselskiego regularnie nagrywał jak wiceszefowa Lewicy negatywnie wypowiadała się min. o swoich partyjnych kolegach i przesłał im taśmy. Teraz w książce "Kulisy Lewicy" była parlamentarzystka ujawnia dużo politycznej kuchni i nie oszczędza liderów formacji, którą jeszcze niedawno współtworzyła. - Lewica nauczyła mnie, że partie polityczne to jedne z najbardziej hierarchicznych i niedemokratycznych struktur jakie istnieją. Regularnie uczestniczyłam w spotkaniach wąskiej, najbardziej zaufanej grupy, gdzie rozmawialiśmy głównie o tym, jak zmarginalizować tego, czy tamtego, rozbić jakąś frakcję, osłabić konkretnych posłów, wzmocnić inne osoby - pisze Maciejewska. Autorka książki twierdzi, że politycy połowę czasu spędzają na wewnętrznych walkach. Bywa, że rozumianych zupełnie dosłownie.
Walczy się o wszystko i wszystkimi możliwymi sposobami. Nie wszystko ma realne znaczenie, ale wszystko może się stać polem bitwy. Doskonale odzwierciedlają to wieczne przepychanki podczas wspólnych wystąpień przed kamerą. „Możesz się trochę przesunąć?”, „Czy możesz się na mnie nie pchać?”, - to sejmowe mantry, powtarzane przy niemal każdej konferencji, niezależnie od miejsca: w Sejmie, w terenie, na programowych konwencjach. Na jednej z nich dwie posłanki omal się nie pobiły o miejsce w pierwszym rzędzie. W końcu jedna powiedziała do drugiej: „Albo się przesuniesz, albo cię wypchnę”
"Mój Krzysiek jest najlepszy"
Maciejewska poświęciła dużo miejsca Robertowi Biedroniowi, któremu pomagała przy zakładaniu partii Wiosna. W "Kulisach Lewicy" pisze, że po latach okazało się, że formacja powstała głównie po to by Biedroń i jego partner Krzysztof Śmiszek mogli znaleźć się w Parlamencie Europejskim i zarabiać tu potężne pieniądze. Początkowo udało się to jedynie liderowi formacji, ale po 5 latach dołączył do niego partner. - Funkcjonowanie naszego klubu parlamentarnego od początku opierało się na układach, osobistych relacjach i bliskości z liderami. Oczkiem w głowie Roberta Biedronia był oczywiście Krzysztof Śmiszek. Robert pracując w Brukseli, choć nieobecny w bieżącym życiu politycznym naszego klubu parlamentarnego, doskonale kontrolował sytuację na wycinku pilnowania interesów swojego partnera (…) „Mój Krzysiek jest najlepszy” – chwalił mi się Robert Biedroń po spotkaniu z Trudeau, dodając, że może i premier Kanady jest przystojny, ale do Śmiszka się nie umywa - relacjonuje w książce "Kulisy Lewicy" Beata Maciejewska.