Przez długie lata były nierozłączne! Tam, gdzie była Ewa Kopacz - najpierw jako marszałek Sejmu, a potem premier, tam była Iwona Sulik. Nie tylko współpracowały na stopie zawodowej, ale również się przyjaźniły. Plotka głosi, że Kopacz zwierzała się Sulik z problemów osobistych, panie chodziły nawet do tego samego salonu fryzjerskiego w Warszawie. Obie namiętne palaczki papierosów delektowały się nikotynowym dymem, omawiając nowe, nie zawsze trafione strategie polityczne.
Sulik za swoją pracę dla Kopacz była hojnie wynagradzana. Pełniąc funkcję rzecznika marszałek Sejmu, zarabiała w 2014 roku średnio około 18 tys. zł. Dla porównania średnie zarobki zarobki Ewy Kopacz jako marszałek Sejmu i posła to ok. 19 tys. złotych. Z kolei jako rzecznik rządu, minister w KPRM Sulik zarabiała ok. 12 tys. złotych.
Zobacz też: Iwona Sulik STRASZY SĄDEM! „Będę bronić dobrego imienia”
Teraz ich drogi się rozeszły! Wszystko po wpadce dotyczącej ujawnienia faktu, że Sulik, będąc rzecznikiem Kopacz, doradzała w kwestii politycznej strategii przedstawicielowi opozycji. Była rzecznik broni się przed oskarżeniami i zapowiada pozwy. - W obronie mojego dobrego imienia podejmę wszelkie możliwe działania, z drogą prawną włącznie - zapowiedziała Sulik.
Zapytaliśmy w Kancelarii Sejmu, z czego wynikały gigantyczne zarobki Sulik jako rzeczniczki Kopacz. Do momentu zamknięcia tego wydania nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail