"Super Express": - Donald Tusk może już zdmuchnąć pięć świeczek na torcie...
Andrzej Stankiewicz: - Podczas pięciu lat na stanowisku premiera odbył daleką ideologiczną podróż.
- Wyruszył ze stacji: Liberalizm.
- Tak, pod takimi hasłami doszedł do władzy. Natomiast praktyka jego rządów pokazuje, że mamy do czynienia z socjalliberałem, a jeśli przysłuchać się jego zapowiedziom na czas kryzysu - np. planom zwiększenia udziału państwa w gospodarce - brzmi jak socjalista.
- Jakim premierem był na początku, a jakim jest obecnie?
- Bez względu na to, czy słupki poparcia dla niego rosły czy malały - wciąż jest najmocniejszym politykiem na polskiej scenie politycznej. Wciąż jest tak, że jeżeli prowadzi kampanię wyborczą, to ją wygrywa. Jest bardzo skuteczny - zachowuje pozycję lidera mimo licznych ciężkich kryzysów. Były skandale korupcyjne w jego partii, było tragiczne wydarzenie w Smoleńsku i ewidentne zaniedbania podczas wyjaśniania przyczyn tej katastrofy - a Donald Tusk trwa na szczycie władzy.
- Jak ewoluował jako lider partii?
- To już jest inna partia niż PO z 2007 roku. Wówczas była to partia zróżnicowana i oparta na tandemie Tuska i Schetyny. Schetyna był tak mocny, że Tusk obawiał się, że chce go wepchnąć do kandydowania w wyborach prezydenckich po to, by samemu przejąć rządy w PO i objąć stanowisko premiera. Właśnie taka jest geneza wyrzucenia Schetyny z rządu i dobijania go na raty. Teraz Donald Tusk jest samotny, nie ma partnerów w partii - ludzi, którzy mieliby merytoryczny wpływ na to, co robi. Jest jedynowładcą w PO. Po wyborach w 2011 r. nie musi się z nikim liczyć i stworzył autorski rząd - i ten rząd jest gorszy od tego, na którego czele stał po pierwszych zwycięskich wyborach.
- Skoro premier wciąż jest niesiony przez wysoką falę, to co dalej?
- Na pewno ma ambicje zagraniczne. Ale w niepewnych czasach w UE ważne stanowisko dla kogoś spoza tzw. starej Unii, spoza strefy euro i z kraju relatywnie słabego gospodarczo jest w najbliższych latach nie do wyobrażenia. Dlatego raczej zostanie na krajowym podwórku, aby dalej przewodzić Platformie i poprowadzić ją do wyborów w 2015 r.
- Czyli możliwe jest, że w 2017 roku będziemy podsumowywać dziesięciolecie jego rządów...
- Taki scenariusz spodobałby się bohaterowi naszej rozmowy.
Andrzej Stankiewicz
Publicysta tygodnika "Wprost"