Chwile szczerości Adama Andruszkiewicza. Młody polityk otworzył się w rozmowie z dziennikarzami "Super Expressu" Kamilem Szewczykiem i Piotrem Lekszyckim. - Na pierwszym roku studiów w pierwsze dwa tygodniu zwiedziliśmy wszystkie kluby w Białymstoku - wspominał z uśmiechem wiceminister cyfryzacji, zastrzegając przy tym, że nie zalicza "zgonów" na imprezach.
ZOBACZ PROGRAM "POLITYCY OD KUCHNI Z ADAMEM ANDRUSZKIEWICZEM"
Wiadomo, że po clubbingu czy innych imprezach człowiek robi się głodny. Andruszkiewiczowi zdarzało się w takich sytuacjach pałaszować mało polskie danie, czyli kebaba. Wcześniej - jeszcze w czasach szkolnych - wiceminister wdawał się w różne bójki pod szkołą czy pod blokiem. Kto by wtedy pomyślał, że zrobi taką karierę w polityce.