Poseł Marcin Horała powiedział w TVN24 to, o czym politycy PiS mówili do tej pory w kuluarach. - To nie jest moja decyzja, bo Jacek Kurski już dawno wyszedł z roli czynnego polityka i pytanie, czy tak można wychodzić, wracać, wychodzić, wracać – zwracał uwagę poseł. Bo były prezes TVP ma w partii Jarosława Kaczyńskiego (75 l.) więcej wrogów niż przyjaciół. Ci pierwsi skupieni są przede wszystkim wokół Mateusza Morawieckiego (56 l.), ale to liczniejsza grupa niż otoczenie byłego premiera. - Kurski nie jest atutem, ale obciążeniem listy. Podobnie Obajtek. W kampanii powinniśmy krytykować rządzących i przedstawiać pozytywne propozycje, a nie tłumaczyć się z tego co robili nasi kandydaci – słyszymy od jednego z polityków PiS.
Ostateczną decyzję o kształcie list podejmie oczywiście prezes partii i nie można wykluczyć, że mimo swoistego buntu, pozostanie przy swoim zdaniu. Na taką okoliczność przygotowywany jest już plan B. Docierają do nas informacje, że na Podkarpaciu, gdzie listę otwierać ma były prezes Orlenu, pozostali kandydaci szykują się do powołania spółdzielni, która uniemożliwi Obajtkowi zdobycie mandatu. To naprawdę możliwe, bo listy PiS mają być mocne jak nigdy dotąd. Jarosław Kaczyński chce, żeby co najmniej połowę miejsc zajęli obecni posłowie. W ten sposób zaangażuje w kampanię najbardziej rozpoznawalnych w terenie polityków, ich czasu i co nie bez znaczenia, ich pieniądze. Parlamentarzyści bronią się przed tym rękami i nogami.