To taktyka, którą w wyborach samorządowych zastosował już Robert Biedroń (43 l.), zdobywając mandat, a następnie go składając i przekazując swe miejsce w radzie miasta kolejnej osobie z listy. Tak samo chce zrobić w wyborach do Europarlamentu. Czy podobnie będzie w przypadku Brudzińskiego. Zwyciężając da bowiem szansę na reelekcję mniej popularnemu, obecnemu europosłowi Czesławowi Hocowi (65 l.), który jest „dwójką”.
Oczywiście, to bardzo możliwy scenariusz. Brudziński jest jednym z najbardziej zaufanych ludzi prezesa, a jednocześnie jeśli chodzi o prawą scenę polityczną w zachodniopomorskim nie widzę żadnego bardziej popularnego polityka niż on. Patrząc na listę, widzę, że zastosowano tu po części instrumentalne podejście. Ale PiS nie miał wyjścia – musiał postawić na pierwszych miejscach mocne nazwiska. Wiadomo, że przeciwna strona występuje z szerokim blokiem antypisowskim i byłoby nieroztropnością nie odpowiedzieć na tę zbiorczą listę opozycji wiarygodnymi ideowo nazwiskami
– twierdzi prof. Kazimierz Kik (72 l.), politolog. Czy to nie jest oszukanie wyborców – dopytujemy. - Jeśli chodzi o wybory do PE, to są tu inne zasady niż w wyborach do Sejmu. W wyborach do PE wybierany jest przedstawiciel partii, do Sejmu – przedstawiciel społeczeństwa i wtedy faktycznie taki zabieg może nie być odbierany dobrze. Myślę, że tu jednak wyborcy nie będą mieli za złe - twierdzi nasz ekspert.
- Wierzę, że ta drużyna zrobi rzeczywiście dobry rezultat – mówiła wczoraj Szydło. Obok niej i Mazurek wystartować mają m.in. minister edukacji Anna Zalewska (54 l.), czy były szef MSZ Witold Waszczykowski (62 l.).
A opozycja ma jeszcze inną teorię. - Dyrygent tonie. Orkiestra zarządza akcję ewakuacja. Wszyscy chcą do szalupy. Kto dopłynie do brzegu? - kpi poseł PO Michał Szczerba (42 l.).